Kijów i Moskwa twierdzą, że w Donbasie rosyjskie wojska ruszyły do ofensywy. Amerykanie nie wierzą

Na całej długości frontu na Ukrainie – od Charkowa poprzez Donbas po Zaporoże i Chersoń – od piątku narasta rosyjski ostrzał ukraińskich pozycji.

Publikacja: 19.04.2022 21:00

Ukraińscy żołnierze w okolicach Izjumu, miasteczka o strategicznym znaczeniu

Ukraińscy żołnierze w okolicach Izjumu, miasteczka o strategicznym znaczeniu

Foto: Anatolii Stepanov/AFP

– Nasze dni są piekłem. Wczoraj ostrzeliwali nas 14 godzin: z moździerzy, haubic, katiusz. Przyleciały nawet dwa samoloty – mówił we wtorek dziennikarzom jeden z ukraińskich oficerów z frontu w Donbasie.

Na całej długości frontu na Ukrainie – od Charkowa poprzez Donbas po Zaporoże i Chersoń – od piątku narasta rosyjski ostrzał ukraińskich pozycji. W poniedziałek wieczorem był już tak intensywny, że przedstawiciele ukraińskich władz (najpierw wojskowi, a potem i prezydent Zełenski) poinformowali, iż rozpoczęła się oczekiwana od trzech tygodni rosyjska ofensywa.

Tysiące żołnierzy w stepach

We wtorek potwierdził to rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. O dziwo, nic na ten temat nie powiedział najbardziej zainteresowany szef resortu obrony Siergiej Szojgu, który pojawił się również we wtorek – po raz pierwszy od trzech tygodni. W Moskwie krążyły uporczywe plotki, że pod koniec marca, udając zawał, dał się zamknąć w szpitalu, byle tylko nie mieć nic wspólnego z ofensywą na Ukrainie, którą podobno uważa za z góry przegraną. – USA i podległe im państwa robią wszystko, by maksymalnie przedłużyć operację specjalną (tak w Rosji oficjalnie nazywana jest wojna z Ukrainą – red.) – powiedział jedynie.

Czytaj więcej

Zaczęła się bitwa o Donbas. „Niech się nikt nie łudzi, że Putin się zatrzyma”

Według ukraińskiego wywiadu do ofensywy Rosjanom udało się zebrać do 65 tys. żołnierzy. Zachodni analitycy oceniają, że może być ich jednak nawet 80 tys. Ponadto jeszcze ok. 10 tys. Rosjan oblega nieugięty Mariupol, a kolejne 20 tys. rozmieszczonych jest na pozostałych odcinkach granicy z Ukrainą.

W głąb Rosji wycofano podobno około jednej trzeciej użytych wcześniej sił z jednostek, które poniosły największe straty w starciu z Ukraińcami w walkach o Kijów i – jak twierdzą służby wywiadowcze różnych państw – „wystąpiły wśród nich objawy demoralizacji”. Głównie polega ona na odmowie powrotu na front na Ukrainie. Ponieważ Kreml wojny nie nazywa wojną, lecz „operacją specjalną” żołnierze zawodowi i członkowie rosyjskiej Gwardii Narodowej (wojska wewnętrzne) mogą odmawiać w niej udziału. Grożą im za to jedynie kary dyscyplinarne, łącznie ze zwolnieniem z wojska.

Czytaj więcej

Najeźdźcy niszczą ukraińską infrastrukturę. Jak ją odbudować?

Nie wiadomo, jaka jest wartość pozostałych jednostek w większości również walczących od ponad miesiąca, co oznacza nieuchronne straty w ludziach i sprzęcie. Z tego powodu amerykańscy eksperci wojskowi uznali, że do ostatecznego ataku Kreml zebrał za mało żołnierzy i sprzętu. A ci, których zebrał, nie mają największej wartości. Dlatego też przedstawiciel Pentagonu admirał John Kirby oświadczył, że to, co się dzieje w stepach Donbasu, to jeszcze nie jest ta wyczekiwana ofensywa.

Czołgi w deszczu

Jednak po masowym ostrzale w niektórych miejscach nastąpił atak lądowy. Rosjanie wdarli się do 20-tysięcznego miasteczka Kremiennaja w Donbasie. Ukraińscy wojskowi uważają, że rosyjski atak prowadzony z południa i północy ma doprowadzić do zamknięcia w okolicy miasta Kramatorsk „kotła” i tym samym do okrążenia ukraińskich sił znajdujących się na wschód od niego. Lub też zmuszenia do ich wycofania się z terenu obwodów ługańskiego i donieckiego.

Wtedy prezydent Władimir Putin mógłby ogłosić swoje zwycięstwo. Na początku agresji rosyjskie władze co prawda twierdziły, że chcą doprowadzić do „denazyfikacji i demilitaryzacji” Ukrainy. Później zaczęły mówić o „ochronie ludności Donbasu” i takie hasła od połowy kwietnia głosi Putin. Obecnie minister Siergiej Ławrow również twierdzi, że Rosja nie zamierza „zmieniać władz na Ukrainie” (czego Kreml domagał się na początku inwazji), a chodzi tylko o „pełne wyzwolenie” Doniecka i Ługańska.

– Mają przewagę, a nam brakuje amunicji – skarżył się jeden z ukraińskich dowódców w Donbasie. Rosjanie zaś mają jej w bród. – Oni działają według podręczników z czasów drugiej wojny światowej. Taki ostrzał artyleryjski może trwać cały dniami – mówi o sposobach działania rosyjskiej armii były amerykański wojskowy Mark Hertling.

Początkowo sądzono, że Rosjanie chcą doprowadzić do zakończenia operacji przed 9 maja, świętem, które Putin uczynił najważniejszym w Rosji. Teraz część ekspertów mówi nawet o 26 kwietnia, początku prawosławnej Wielkanocy. – Walki toczą się w donieckich stepach. W przypadku pogorszenia pogody trudno będzie tam się poruszać. Jeśli zaczną się wiosenne deszcze, to step zamieni się w nieprzejezdne mokradła – mówi jednak ukraiński ekspert Ołeh Żdanow.

Czytaj więcej

W Buczy odnaleziono już ponad 420 ciał cywilów

Walki zaś będą coraz cięższe, gdyż państwa Zachodu zmieniły wreszcie zakres swojej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Z USA, Wielkiej Brytanii, Czech, Holandii, Australii dociera tam już nie broń ręczna, lecz czołgi i wozy bojowe, których w stepach brakuje ukraińskim żołnierzom.

– Nasze dni są piekłem. Wczoraj ostrzeliwali nas 14 godzin: z moździerzy, haubic, katiusz. Przyleciały nawet dwa samoloty – mówił we wtorek dziennikarzom jeden z ukraińskich oficerów z frontu w Donbasie.

Na całej długości frontu na Ukrainie – od Charkowa poprzez Donbas po Zaporoże i Chersoń – od piątku narasta rosyjski ostrzał ukraińskich pozycji. W poniedziałek wieczorem był już tak intensywny, że przedstawiciele ukraińskich władz (najpierw wojskowi, a potem i prezydent Zełenski) poinformowali, iż rozpoczęła się oczekiwana od trzech tygodni rosyjska ofensywa.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec
Konflikty zbrojne
Rosyjscy recydywiści wracają z wojny i zabijają
Konflikty zbrojne
ONZ: Odgruzowanie Strefy Gazy może zająć kilkanaście lat
Strefa Gazy
Nie żyje dziecko, która urodziło się po śmierci matki w izraelskim nalocie
Konflikty zbrojne
Ukraina otrzymała zgodę na atak. Wcześniej USA nie dawały zielonego światła