Od wielu lat uczniowie na lekcjach geografii muszą wykuć wiedzę o niezwykłym zjawisku – Golfsztromie. Podpowierzchniowy prąd ciepłej wody powstaje na południowym wschodzie wybrzeża Ameryki Północnej i płynie do Europy, ogrzewając zachód naszego kontynentu. Prąd Zatokowy, czyli Gulfstream, kojarzy się z geografią, lecz zamiast przywodzić na myśl Atlantyk ostatnio bardziej kojarzy się z Podkarpaciem, a ściślej lotniskiem Rzeszów Jasionka, dokąd lubi latać marszałek Sejmu Marek Kuchciński. I tak jak dla uczniów geografii skomplikowana geneza Golfsztromu jest twardym orzechem do zgryzienia, tak też wielu politykom PiS Gulfstream 550 – samolot polskich VIP-ów – spędza sen z powiek. Można bowiem odnieść wrażenie, że marszałek zmienił, kupione za pół miliarda złotych, rządowe gulfstreamy w taksówkę kursującą z Warszawy do Rzeszowa.

Byłoby małostkowością wypominanie prezydentowi czy premierowi korzystanie z takich maszyn. Te osoby mają pełną ochronę składającą się z kilkunastu oficerów SOP, jadąc przemieszczają się w specjalnych kolumnach. Ich bezpieczeństwo to sprawa wagi państwowej. To, czy latają śmigłowcem, samolotem czy jeżdżą limuzyną, jest sprawą wyłącznie techniczną. Ale marszałek Sejmu nie ma aż takiej ochrony, choć formalnie jest drugą osobą w państwie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by marszałek latał samolotem rejsowym lub jechał do domu przysługującą mu limuzyną. Chyba że do tych środków transportu nie mieści się jego ego.

Każdy dzień przynosi nowe informacje o lotach marszałka. A to że Sejm prosił o lot o statusie Head w „sytuacji nagłej" do Rzeszowa. A dzień, dwa dni później uśmiechnięty marszałek pozował do zdjęcia na nartach, podziwiając górskie widoki. A to „Fakt" twierdzi, że marszałek miał wojskowym śmigłowcem lecieć do podrzeszowskiego dworku z rodziną... na ślub chrześnicy. W dodatku służby prasowe marszałka wprowadziły opinię publiczną w błąd, pisząc, że marszałek z rodziną wcale nie latał. Dziś wiemy już, że to nieprawda.

PiS doszedł do władzy na fali oburzenia na polityków Platformy, którzy nie dość, że dali się nagrać w restauracjach, to jeszcze zajadali się przysmakami na koszt państwa. Tym, co dobiło Platformę, były ośmiorniczki. Miłe zwierzęta morskie, które lubią m.in. wygrzewać się w ciepłych – dzięki Gulfstreamowi – wodach północnego Atlantyku. Czy gulfstreamy staną się ośmiorniczkami PiS? Nic dziś nie wskazuje, by PiS przegrał wybory jesienią. Ale loty marszałka na pewno wynikowi tej partii nie pomogą.