A mnie się wydaje, że przystojny poseł partii rządzącej kokietuje, co zresztą natychmiast wyczuła wywołana do tablicy dama lewicy: – Zyskujecie przez pewną sympatyczność, przez sposób formułowania swoich poglądów, przez brak konfliktów.
Wydaje się, że PO nie ma jeszcze strategii w kwestii wykorzystania urody płynącej z własnych szeregów (nawiasem mówiąc, w paru innych sprawach też nie ma dalekosiężnych planów). Bo oto dzień wcześniej Grzegorz Schetyna tak rekomendował Monice Olejnik swojego partyjnego kolegę: – Nie tylko ministra Grada krytykuje poseł Palikot. Taka jego uroda.
No, jeżeli na front walki urodą rzuca się Janusza Palikota, to albo jest to decyzja nieprzemyślana, albo PO ma wyjątkowo wyrafinowany gust. W przewodniczącym komisji do spraw walki z biurokracją piękna tyle, co w prezentowanych przez niego gadżetach, a rozwichrzona fryzura i dobór strojów akurat są w całkowitej opozycji do powagi urzędu. Dlaczego wicepremier nie podał innych przykładów urodziwych kolegów, choćby Sławomira Nowaka czy Radosława Sikorskiego? To oni przede wszystkim dysponują urodą, do nich wzdycha kobiecy elektorat zarówno cywilny, jak i wojskowy znajdujący się pod "wrażeniem estetycznym".
Przypomniało mi się, że przed laty pewien student przed ważnymi egzaminami chodził po akademiku, zbierał najlepsze garnitury, koszule i krawaty. Przez parę godzin kąpał się, golił i ubierał. Wreszcie stawał przed lustrem i mówił: – Stosunek do przedmiotu – bardzo dobry. Wiadomości – brak. Średnia ocena – 3+. I rzeczywiście zaliczał sesję!
Platforma też ma najlepsze garnitury i krawaty, ale czy elektorat zaliczy jej następny egzamin?