Histeria po emisji filmu "Towarzysz generał" nie jest pierwszym tego dowodem, ale skoro jest najnowszym, proszę, zwróćmy na to uwagę. Żaden z krytyków filmu, sypiąc najmocniejszymi inwektywami, orzekając gołosłownie, iż film jest "propagandowym gniotem" czy nawet stawiając przewrotne oskarżenia, że "w gruncie rzeczy przysporzył sympatii generałowi", nie jest w stanie, nie próbuje nawet podważyć pokazanych w filmie faktów. Nie próbuje tego nawet sam Jaruzelski, choć jemu, korzystającemu ze swoistego przywileju oskarżonego pozwalającego bronić się wszelkimi metodami, byłoby łatwiej.

Nie, fakty zostawmy na boku – wściekłość wywołuje to, że te fakty nie zostały odpowiednio skomentowane. Że ich nie "zrównoważono" opisaniem kontekstu i innych okoliczności łagodzących.

Tak samo przecież było z książkami Cenckiewicza i Gontarczyka oraz Zyzaka. Nikt nie przeczył faktom ani tym z czasów "Bolka", ani bardziej kompromitującym, z czasów prezydentury – oprócz Wałęsy, który wszakże szybko zaplątał się w sprzecznych wyjaśnieniach. Ale gromko żądano "zrównoważenia" faktów innymi, bardziej korzystnymi. Albo histeria oburzenia po publikacji zapisów rozmów Kuronia z pułkownikiem Lesiakiem…

III RP nie jest jedynym państwem na szerokim świecie, w którym fakty historyczne są niecenzuralne i nie mogą być publicznie przywoływane bez odpowiedniej egzegezy. Ale w Unii Europejskiej – tak.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/02/14/fakty-sa-tendencyjne/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]