Reklama

Piotr Gabryel o wizycie prezydenta USA Baracka Obamy

Dobrze, że podczas wizyty w Polsce prezydenta USA Baracka Obamy nie doszło do żadnego przełomu. Bo cóż w owych – w istocie dobrych – stosunkach polsko-amerykańskich mógłby oznaczać taki przełom? Obawiam się: nic dobrego.

Publikacja: 29.05.2011 16:59

Piotr Gabryel

Piotr Gabryel

Foto: Rzeczpospolita

Po pierwsze, sukcesem jest sam fakt, iż do tej podróży w końcu doszło – i to w przeddzień objęcia przez Polskę prezydencji w Unii Europejskiej. Sukcesem jest też, że prezydent Stanów Zjednoczonych spotkał się w Polsce z szefami 20 państw z naszej części Europy, w tym z prezydentami Niemiec i Ukrainy.

Ale być może za jakiś czas tę wizytę Baracka Obamy będziemy mogli ocenić jeszcze wyżej, i to znacznie wyżej, niż czynimy to dziś.

A będziemy mogli ją tak oceniać, jeśli za kilka lat okaże się, że choćby odrobinę przybliżyła nas ona (a są tego pewne oznaki) do sytuacji, w której – dzięki polskiemu gazowi łupkowemu, wydobywanemu za pomocą amerykańskich technologii i w znacznej mierze przez amerykańskie firmy – już nigdy więcej nad żadnym polskim rządem nie będzie wisiała groźba zablokowania przez Moskwę dostaw gazu do Polski. Nie wspominając o takim „drobiazgu", jak radykalne obniżenie cen gazu w naszym kraju – dziś jest on w USA (dzięki łupkom) aż niemal trzy razy tańszy od tego, który Polska wciąż musi kupować od Rosji.

A jeśli jeszcze się okaże (a coraz więcej na to wskazuje), że ta podróż prezydenta USA przybliżyła Polskę do rozlokowania w naszym kraju choćby niewielkiego (na początek) oddziału wojsk amerykańskich, czyli do rozpoczęcia przez Polskę procesu opuszczania klubu członków NATO drugiej kategorii, do którego zepchnęła nas Rosja – to będzie to naprawdę wielki sukces. Znów nie wspominając o takim „drobiazgu", jak od dawna oczekiwana, konstruowana przez USA – wspólnie między innymi z naszym państwem – tarcza antyrakietowa.

W zestawieniu z tymi planami zapowiadane przyspieszenie rozwiązania kwestii wiz w podróżach do Stanów Zjednoczonych wydaje się sprawą o naprawdę drugorzędnym znaczeniu.

Reklama
Reklama

Powtórzmy więc: jeśli uda się nam zrealizować dwa pierwsze z wymienionych, kluczowe dla przyszłości Polski cele, wówczas zyskamy przekonanie, że niedawna wizyta Baracka Obamy była jednym z tych małych kroków, które – oby tak się stało – złożą się na kolejny duży krok naszego państwa w stronę umocnienia własnej suwerenności i wolności.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Nie będzie wojny handlowej z Ameryką
Komentarze
Michał Płociński: Zamach stanu i sfałszowane wybory, czyli rekonstrukcja rządu przegrywa ze spiskami
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Reklama
Reklama