Bo ja wolę, żeby on był prezesem, a nie słup. A w ten sposób to słup wszystko mu firmuje. A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał. Miesięcznie...
- Ja p......ę
- Jak ja się dowiedziałem, to spowodowałem, że do 30 mu tam obniżył. Ale wiesz, ale wiesz, ale to było już wiesz... kontrola NIK-u. Wszystko wiesz kurde jest jakaś odpowiedzialność. Ale nie tylko to sobie wpisał.
- Właściwie można powiedzieć, że postęp jest. Dwaj prominentni działacze z okolic tak zwanego Peezelu - Władysław Serafin i Władysław Łukasik - których rozmowę odbytą w zaciszu gabinetu opublikował „Puls Biznesu", nie przeklinają jednak tak często jak uczestnicy dialogów w aferze hazardowej. Kultura pewna jest.
Poza tym nic się nie zmieniło: gabinetowa polityka polega na kręceniu lodów, dogadywaniu, kto z kim i za ile. Ważne jednak, żeby nie ulegać pewnym złudzeniom. Żeby nie wyobrażać sobie na przykład, że skoro taki uroczy dialog toczą panowie związani z „Peezelem", to tylko dlatego, że należą do kręgu tej właśnie partii. Że to akurat „Peezel" jest przesiąknięty patologią. Nie, większość gabinetowych dialogów polityków trzymających władzę tak właśnie wygląda.