Próbę taką podjął właśnie poseł Platformy Obywatelskiej Artur Dunin, autor potężnego projektu ustawy o związkach partnerskich. Poseł ów zamierza jednym posunięciem zreformować najbardziej stabilne segmenty polskiego prawa (rodzinne i małżeńskie) wprowadzając zmiany w pięciu kodeksach i ponad 50 ustawach! Wszystko po to, aby zagwarantować związkom partnerskim lepszy byt.
Abstrahując od spraw światopoglądowych, sensowności i potrzeby wprowadzania takich zmian, można byłoby nad akcją posła z politowaniem pokiwać głową albo ją przemilczeć. Bo, ot młody, drugoliniowy poseł chce zabłysnąć, a w sezonie ogórkowym dostać się w światło kamer jakoś łatwiej.
Ale sprawy przemilczeć się nie da. Zwłaszcza gdy okazuje się, że przygotowana przez posła rewolucja w polskim prawie właśnie zyskała poparcie prezydium Klubu PO i najpewniej trafi na ścieżkę legislacyjną. – Mam nadzieję, że ustawa będzie szybko procedowania i wejdzie w życie – chwali się na swojej stronie internetowej parlamentarzysta.
Oj, panie pośle, szybkość jest tu wskazana, wtedy człowiek nie musi się zastanawiać nad szczegółami, a w nich przecież tkwi diabeł.
Kiedyś wielkie zmiany przygotowywały komisje kodyfikacyjne złożone z wybitnych ekspertów, które długimi miesiącami, a nawet latami przygotowywały reformy. Proces był żmudny, mało efektowny, ale przynosił spodziewany efekt.