Gdyby był starszy o dekadę, mógłby być Wałęsą. Gdyby o trzy dekady, mógłby robić rewolucję w powojennej Polsce. Gdyby to było pięć dekad, mógłby wymachiwać sztandarem PPS. Niestety, urodził się w latach 60. i stoi na czele ruchu robotniczego w czasach jego biologicznego załamania. Socjalistyczne fabryki w większości się zwinęły, a i „Solidarność” jakoś się skurczyła. Z 10 milionów solidarnych Polaków zostało pół – zdaje się – solidarnych, głównie z sobą samymi. A na czele Piotr Duda, który zamiast Częstochowskiej wpina sobie w klapę marynarki znaczek komandosa (straszy czy co?).
Niewątpliwie ma talent. Ale czy świadomość, że wszystkie jego strajki, szumne zapowiedzi, groźne miny nie mają szerszej reprezentacji niż mocno przetrzebione szeregi związkowców? Stoi na czele garstki ludzi, a wydaje mu się, że się wypowiada w imieniu Polaków. Czy wie, że zatrudnienie przeniosło się gdzie indziej? Większość z nas pracuje w małych lub średnich firmach (60 proc. PKB, 70 proc. zatrudnienia). Z ich perspektywy postulaty „Solidarności” są przede wszystkim szkodliwe.
Walcząc o pomostówki i powrót do wcześniejszej emerytury, popierając Kartę nauczyciela i przywileje branżowe, przerzuca koszty tych ekstrawydatków na resztę podatników. Walcząc z tzw. umowami śmieciowymi, zatrzaskuje drzwi absolwentom wyższych uczelni. Kwestionując uelastycznienie czasu pracy, przyczynia się do zwiększenia bezrobocia. I powtarza przy tym jak mantrę: dość już tego Tuska. A może warto dać mikrofon do ręki tym, którzy mają już dość szantażujących Polaków związkowców? Kolesi, którzy widzą tylko koniec własnego nosa?
Na Śląsku strajkowali górnicy, którzy zarabiają średnio na etacie 7,5 tysiąca. Tacy uciemiężeni? Tacy nieszczęśliwi? Cóż mają do powiedzenia milionom, dla których 2,5 tysiąca to wymarzona kasa, i to wtedy, kiedy jest praca? Że strajkują w ich interesie? Tylko pozazdrościć. Przywilejów i tupetu.
Rozeszła się nam Polska fabryczna i związkowa z tą drugą, bez reprezentacji związkowej, liczniejszą, choć milczącą. Nie będzie – choćby się starał – dla tej drugiej Piotr Duda drugim Wałęsą. A jeśli się jednak wyrwie do polityki, może być co najwyżej drugim Krzaklewskim.