Dlaczego nawalił BOR?

Incydent w Łucku nie powinien mieć większego znaczenia dla stosunków Polski i Ukrainy.

Publikacja: 14.07.2013 21:26

Kimkolwiek jest napastnik, z czyjejkolwiek inspiracji działał, jeden człowiek i jego idiotyczny wygłup nie powinny wpływać na nasze stosunki z sąsiadem.

Oddzielną sprawą jest odpowiedzialność ludzi, którzy ochraniają głowę państwa polskiego. I ocena jakości pracy BOR-u oraz jego ukraińskiego odpowiednika w ogóle.

Nie pierwszy raz polski prezydent zostaje zaatakowany jajkiem. W 1997 r. dwóch Polaków rzuciło jajkami w stronę odwiedzającego Paryż prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Trafieni zostali wówczas pierwsza dama, szef protokołu MSZ oraz kilku oficerów BOR. Za ten incydent zapłacił stanowiskiem ówczesny szef Biura Ochrony Rządu.

Nie mam pojęcia, czy i tym razem szef BOR powinien odejść. Nie jestem zwolennikiem polowań na dymisje. Wiem natomiast, że incydent w Łucku świadczy o dużo poważniejszym niż wydarzenia w Paryżu złamaniu zasad bezpieczeństwa.

Napastnik nie rzucił tym razem jajkiem z odległości, lecz zdołał podejść do samego prezydenta i rozbić mu je na plecach – banalne i nie zawsze uzasadnione w takich przypadkach pytanie, „a co by było, gdyby to był nóż, nie jajko..." nabiera w tych okolicznościach znaczenia nie tylko realnego, ale zasadniczego.

Nawalił BOR. Nawaliła ukraińska ochrona, bo to ona odpowiada również za zabezpieczenie wizyty zagranicznego gościa. Nawalił prezydent Janukowycz i jego polityczne gierki, bo jestem przekonany, że gdyby był w Łucku razem z prezydentem Komorowskim, nikt nie przedarłby się przez bataliony ukraińskiego BOR-u.

Należę do tych dziennikarzy, którzy uważają, że BOR nie jest winien tragedii w Smoleńsku. Ale jako obywatel domagam się, by w kraju, w którym remont tunelu i zamknięcie dachu stadionu urastają do rangi narodowych dramatów, chociaż BOR starał się być ostoją profesjonalizmu. Dlatego chcę wiedzieć, kto i dlaczego nawalił w Łucku. Chcę wiedzieć, czy BOR ma problemy finansowe, sprzętowe lub kadrowe, czy też incydent w Łucku był rezultatem np. słabego wyszkolenia jego oficerów. Nie akceptuję sytuacji, w której los prezydenta RP zależy od tego, czy zamachowiec chce się wygłupić, czy doprowadzić do tragedii.

Kimkolwiek jest napastnik, z czyjejkolwiek inspiracji działał, jeden człowiek i jego idiotyczny wygłup nie powinny wpływać na nasze stosunki z sąsiadem.

Oddzielną sprawą jest odpowiedzialność ludzi, którzy ochraniają głowę państwa polskiego. I ocena jakości pracy BOR-u oraz jego ukraińskiego odpowiednika w ogóle.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co afera mieszkaniowa mówi nam o Karolu Nawrockim?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku