Szef łotewskiego rządu, Valdis Dombrovskis podał się do dymisji. Czy polityk ten coś mocno nabroił? Nic na to nie wskazuje. A może ostro nabroił któryś z ministrów jego gabinetu? Też nic na ten temat nie słychać.

Okazuje się natomiast, że powodem odejścia łotewskiego premiera jest gigantyczna katastrofa budowlana w Rydze z ubiegłego tygodnia. W wyniku zawalenia się dachu supermarketu zginęły 54 osoby, a 39 zostało rannych.

Minister spraw wewnętrznych Łotwy wykluczył zamach terrorystyczny. Brane są pod uwagę bardziej „prozaiczne" przyczyny – takie jak wadliwy projekt budowlany czy jego wadliwa realizacja. Niezależnie od tego Dombrovskis oświadczył, że bierze polityczną odpowiedzialność za to, co się wydarzyło.

W Polsce taka rzecz jest chyba nie do pomyślenia. Gdyby jakiś nadwiślański polityk w analogicznej sytuacji zachował się jak szef łotewskiego rządu, to poczytane by mu to zostało jako dowód jego słabości, a co za tym idzie jako kapitulacja na rzecz opozycji. A tego w naszym kraju robić nie wolno.