Trudno o większy dowód hipokryzji minionej władzy niż sprawa repatriacji Polaków ze Wschodu. Raport NIK o repatriacji w czasach rządów PiS to niemal akt oskarżenia wobec premierów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, ministrów spraw zagranicznych i wewnętrznych Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, a przede wszystkim lidera partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego, że zaniedbali umożliwienie powrotu do domu ofiarom sowieckiego i niemieckiego totalitaryzmu. Co więcej, że byli nieczuli na głód polskości, nieskorzy do działania, zmuszający do żebractwa o prawo powrotu, lekceważący, opieszali.
Dlaczego PiS nie przeprowadził masowej repatriacji?
Mam z tym osobisty problem, bo o wysiłek umożliwienia powrotu do domu Polakom ze Wschodu apelowałem na łamach „Rzeczpospolitej” wielokrotnie, choćby w tekście „Czas na repatriację” z września 2015 roku, pod sam koniec parlamentarnej kampanii wyborczej. Liczyłem wtedy, że któraś z konkurujących ze sobą sił politycznych wpisze repatriację do swojej agendy i konsekwentnie ją przeprowadzi.
Czytaj więcej
Kolejka Polaków chcących wrócić do ojczyzny może być rozładowywana przez 21 lat, jeśli państwo na...
Idące do władzy Prawo i Sprawiedliwość wydawało się właściwym adresatem. Liderzy tej partii takie słowa jak „Polska”, „polskość”, „patriotyzm” odmieniali przez wszystkie przypadki. Dziś wiadomo, że były to głównie frazesy. A los chcących powrócić do kraju Polaków uznali za kompletnie nieważny. Raport NIK daje temu świadectwo.
Jakie są fakty o repatriacji za rządów PiS?
Bo jak inaczej ocenić fakt, że w kazachskiej Astanie limit przyjęć w konsulacie dla tysięcy oczekujących wynosił pięć osób? Że nie działały komputery, poczta dyplomatyczna, a ośrodki adaptacyjne w kraju nie były czynne przez długie miesiące z powodu braku środków? Szczególnie obciążający dla osób odpowiedzialnych za repatriację jest fakt, że niemal półtora tysięcy ludzi (wiele z nich sprzedało majątek) na wydanie krajowej wizy repatrianckiej czekało ponad trzy lata.