Czytając doniesienia o tragicznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, do którego doszło w weekendową noc, nie sposób uwolnić się od porównania z zeszłorocznym wypadkiem na A1. Dokładnie rok temu, 16 września, rozpędzone do 250 km/h bmw staranowało kię, którą wracała z wakacji rodzina. Trzy osoby wówczas zginęły w aucie, które po uderzeniu w bariery stanęło w płomieniach.
Dlaczego w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej doszło do śmiertelnego wypadku
Tym razem rozpędzony volkswagen uderzył w tył forda, którym podróżowali rodzice z dwójką dzieci. Auto również wpadło na bariery, ojciec zginął na miejscu, matka i jedno z dzieci są w ciężkim stanie, pasażerka volkswagena jest nieprzytomna. Podobieństwo nie polega tylko na tym, że oba pojazdy jechały z nadmiarową prędkością i wjechały w tył prawidłowo poruszających się pojazdów, oraz na tym, że od razu po wypadku nie było wiadomo, kto był sprawcą. Kierowca bmw do dziś ukrywa się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w niedzielę zatrzymani zostali trzej pijani pasażerowie volkswagena, ponieważ nie wiadomo, kto naprawdę prowadził pojazd, który spowodował tę katastrofę.
Czytaj więcej
Jedna osoba zginęła a kilka zostało rannych w wypadku, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Samochód marki Ford, którym jechała czteroosobowa rodzina, został staranowany przez rozpędzonego VW Arteona. Nie ustalono na razie, kto nim kierował.
Podobieństwo polega na jeszcze czymś innym. Prof. Marcin Matczak w swej najnowszej książce „Jak zatrzymać koniec świata” opisuje zjawisko wchodzenia przez człowieka w „tryb Boga”. Normy i przepisy są dla maluczkich, dla zwykłych frajerów; ktoś, kto działa w tym trybie, uważa, że może sobie na wszystko pozwolić, naraża siebie i innych, zupełnie nie licząc się z konsekwencjami własnego postępowania. Przepisy drogowe jednak nie są po to, by ograniczać czyjąś wolność, nie są tylko dla frajerów. Ograniczenie prędkości wymyślono nie po to, by ograniczać czyjeś ego, ale by dać szansę na przeżycie sprawcy wypadku i innym, jeśli ktoś popełni błąd.
Przepisy drogowe nie są dla frajerów. One uwzględniają prawa fizyki i prawo do błędu
W ograniczeniu prędkości zawarty jest więc szacunek do praw fizyki, bo one są nieubłagane, ale też mądrość dotycząca prawa do błędu. Każdy, prowadząc, może się pomylić. Błąd może być wynikiem nieuwagi, nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń, okoliczności zewnętrznych (spadające drzewo, nagły poryw wiatru, pęknięcie koła). Przy dozwolonej prędkości uczestnicy zdarzenia mają szanse taki błąd przeżyć. „Tryb Boga” sprawia, że te szanse maleją do zera.