Stefan Szczepłek: Legia zagrała po europejsku

Zwycięstwo nad Aston Villą 3:2 jest niespodzianką, bo rzadko się zdarza żeby polski klub wygrywał z drużyną Premier League. Tym bardziej, że o sukcesie Legii nie zadecydowało szczęście, tylko umiejętności.

Publikacja: 21.09.2023 21:50

Zawodnik Aston Villi Matty Cash podczas meczu grupy E piłkarskiej Ligi Konferencji z Legią Warszawa

Zawodnik Aston Villi Matty Cash podczas meczu grupy E piłkarskiej Ligi Konferencji z Legią Warszawa

Foto: PAP/Leszek Szymański

Wydaje się, że Anglicy ze słynnym hiszpańskim trenerem Unaiem Emerym albo warszawian zlekceważyli, albo nie dość dobrze przeanalizowali ich grę. Bo o ile jeszcze przy pierwszym golu Pawła Wszołka można było mówić, że zawodnicy Aston Villi się nie zorientowali, nie zdążyli wrócić, to później popełniali podobne błędy.

Oglądało się ten mecz z niedowierzaniem. Na Łazienkowską przyjechał zespół oglądany co tydzień z nabożeństwem w telewizji, z komentarzami w rodzaju: „żeby nasi tak grali”. A to właśnie nasi grali, a Anglicy zachowywali się nadspodziewanie słabo.

Czytaj więcej

Legia i Raków zaczynają grę w fazie grupowej europejskich pucharów

Gol Wszołka padł już w trzeciej minucie, co powinno dać strzelcowi szczególną satysfakcję, bo kilka lat temu, jako zawodnik Queen’s Park Rangers nie zyskał w Anglii uznania i wrócił do Polski. Anglicy odpowiedzieli bardzo szybko, co pewnie utwierdziło ich w przekonaniu, że strata to tylko wypadek przy pracy i dopiero teraz pokażą na co ich stać.

Nie pokazali. Legia zagrała znakomicie jako zespół. Nikt nie odstawał, a Josue jako lider wcale nie był szczególnie widoczny. Odpowiedzialność za grę rozłożyła się na wszystkich zawodników. Atakowali nawet obrońcy, a Wszołek bywał także prawym obrońcą. Analitycy Legii na pewno lepiej rozpracowali grę Aston Villi niż ich angielscy odpowiednicy naszą.

Czytaj więcej

Liga Mistrzów. Ostatni taki sezon

Ciekawe, że Anglicy nie wyciągnęli żadnych wniosków ani ze straconej bramki, ani z innych sytuacji pod swoją bramką, do których stosunkowo łatwo dochodzili legioniści. Angielscy obrońcy stali na środku boiska, co sprawiało, że można ich było minąć jednym podaniem.

W dodatku zdarzało im się kilka razy podać niecelnie, co od razu powodowało spore zagrożenie. Choćby dlatego, że Ernest Muci był szybszy od każdego obrońcy Aston Villi. W jednym przypadku zakończyło się to bramką, dającą zwycięstwo. 

Był to być może najlepszy mecz (biorąc pod uwagę klasę przeciwnika, niezależnie od jego błędów), jaki Legia rozegrała w tym sezonie. To nie tylko zwycięstwo nad Premier League, ale i mistrzem świata Emiliano Martinezem. Argentyński bramkarz został trzykrotnie pokonany, co nie zdarza mu się często.

Matty Cash wszedł na boisko po przerwie, „gorąco” powitany przez część publiczności. Kiedy gra w reprezentacji Polski może liczyć na brawa, kiedy przeciw Legii - na gwizdy.

To był pierwszy mecz Legii w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. W drugiej parze HSK Zrinjski Kostar pokonał AZ Alkmaar 4:3, mimo że do przerwy przegrywał 0:3.

Następny mecz Legia rozegra 5 października w Alkmaar.

Legia - Aston Villa 3:2.

P. Wszołek 3, E. Muci 26 - 51 - J. Duran 26, L. Digne 38.

Wydaje się, że Anglicy ze słynnym hiszpańskim trenerem Unaiem Emerym albo warszawian zlekceważyli, albo nie dość dobrze przeanalizowali ich grę. Bo o ile jeszcze przy pierwszym golu Pawła Wszołka można było mówić, że zawodnicy Aston Villi się nie zorientowali, nie zdążyli wrócić, to później popełniali podobne błędy.

Oglądało się ten mecz z niedowierzaniem. Na Łazienkowską przyjechał zespół oglądany co tydzień z nabożeństwem w telewizji, z komentarzami w rodzaju: „żeby nasi tak grali”. A to właśnie nasi grali, a Anglicy zachowywali się nadspodziewanie słabo.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Lewica wyłożyła się na sztucznej inteligencji. A wystarczyłoby trochę wyobraźni
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak zwalczać alkoholizm. Gawędy Izabeli Leszczyny
Komentarze
Wewnętrzna rekonfiguracja Nowej Lewicy. Co przyniesie?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Ukraina zmienia postawę w sprawie Wołynia? Ostrożnie z optymizmem
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Sondaże dla Rafała Trzaskowskiego, czyli co łączy kandydatów PiS z Jakubem Wawrzyniakiem