Andrzej Łomanowski: Gry dworskie i wojenne Putina

Kreml wyznaczył nowego dowódcę wojsk inwazyjnych. Najprawdopodobniej chce przejść do dalszej ofensywy.

Publikacja: 12.01.2023 13:38

Władimir Putin i faktyczny dowódca całej rosyjskiej armii, szef sztabu generalnego Walerij Gierasimo

Władimir Putin i faktyczny dowódca całej rosyjskiej armii, szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 323

Ledwo po trzech miesiącach dowodzenia został usunięty „generał Armageddon” czyli Siergiej Surowikin, który miał doprowadzić rosyjską armię do zwycięstwa. Z jego nazwiskiem związana już na zawsze będzie terrorystyczna kampania nalotów na cywilną infrastrukturę ukraińską.

Teraz będzie tylko jednym z trzech zastępców dowódcy armii inwazyjnej, co jest wyraźnym znakiem kremlowskiej niełaski. Choć nie wiadomo, co jest jej powodem. Może to, że ukraińska infrastruktura nadal działa.

Czytaj więcej

Kreml nadal chce "wyzwolić" cały Donbas. "To część Federacji Rosyjskiej"

Jego miejsce zajął faktyczny dowódca całej rosyjskiej armii, szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow. Wydawałoby się, że znacznie bardziej kompetentny od swego poprzednika, objął dowodzenie by przygotować jakąś ofensywę. Większość zachodnich ekspertów zgodnie uważa, że Kreml (czyli prezydent Władimir Putin) nadal „ma wolę polityczną” kontynuowania wojny i przejścia w niej do ataku. Najwyraźniej niczego nie nauczyły go poprzednie 11 miesięcy.

Nowy atak staje się tym bardziej prawdopodobny, gdyż z punktu widzenia Kremla jego armia odniosła w końcu pierwszy od lipca sukces – zajęła Soledar. Na razie tylko częściowo, ale to nie przeszkadza w triumfie kremlowskiej propagandy.

Ale Gierasimow, jak się zdaje, już dowodził całą armią inwazyjną na początku ataku. Moskwa wtedy nie publikowała nazwisk swych dowódców, stąd brak pewności. Został odsunięty na wiosnę, po serii porażek. Kolejne klęski na froncie wywołały latem falę plotek o jego dymisji z szefa sztabu generalnego.

Może się okazać, że nowa nominacja to tylko kolejna dworska intryga na Kremlu

Na pewno nie jest więc bardziej kompetentny od swego poprzednika. Ale za to nie jest, tak jak Surowkin, związany z najemnikami Wagnera, którzy dzięki umiejętnej propagandzie zaczęli być uważani za jedyne, zdolne do walki oddziały Kremla. Za tym szła przychylność Putina i rosnące znaczenie właściciela Wagnera, Jewgienija Prigożina – jak to zwykle na carskim dworze bywa. Teraz będzie się ono zmniejszać proporcjonalnie do niechęci Gierasimowa do Wagnerowców oraz ogromnych strat jakie ponieśli w dość bezsensownych szturmach Soledaru. Może się więc okazać, że nowa nominacja to tylko kolejna dworska intryga na Kremlu.

Niezależnie od tego Gierasimow musi obecnie ruszyć do ataku, bo tak chce Kreml. Jednak wcześniej musi rozstrzygnąć, jak to zrobić. By osiągnąć cel wyznaczony przez Putina, czyli granice obwodu donieckiego, po Soledarze musi zdobyć następne miasto, potem jeszcze dwa i jeszcze kolejne dwa. Jeśli będzie to robił w sposób, w jaki Wagner zdobywał Soledar, to w połowie kampanii może zabraknąć mu żołnierzy.

Jedno jest pewne: Kreml chce ofensywy.

Ledwo po trzech miesiącach dowodzenia został usunięty „generał Armageddon” czyli Siergiej Surowikin, który miał doprowadzić rosyjską armię do zwycięstwa. Z jego nazwiskiem związana już na zawsze będzie terrorystyczna kampania nalotów na cywilną infrastrukturę ukraińską.

Teraz będzie tylko jednym z trzech zastępców dowódcy armii inwazyjnej, co jest wyraźnym znakiem kremlowskiej niełaski. Choć nie wiadomo, co jest jej powodem. Może to, że ukraińska infrastruktura nadal działa.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Trwa wojna na wyczerpanie. Zełenski i Putin w patowej sytuacji
Komentarze
Jan Zielonka: Demokratyczny chaos niweluje przewagę Zachodu nad Rosją
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Najnowszy sondaż: PiS tuż za PO. Przełom przyniosą wybory prezydenckie
Komentarze
Katarzyna Kucharczyk: Bolesna kara za macierzyństwo
Komentarze
Estera Flieger: Spory osłabiają koalicję? Akurat w wyborach prezydenckich może przekuć je w sukces
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego wycofanie kontrasygnaty przez Donalda Tuska nie musi być dobrą wiadomością