Nie wiadomo, jak skończy się wojna w Ukrainie ani kiedy to nastąpi. Rosja słusznie uznana jest przez światową opinię publiczną za złoczyńcę, a wielu rosyjskich żołnierzy odpowie przed sądami za zbrodnie wojenne. Jaka odpowiedzialność dosięgnie ich przełożonych, generałów, ministrów i samego Putina – zobaczymy. Trybunał w Hadze pracuje i zbiera dowody. Setki Rosjan współpracujących z reżimem Putina zostało objętych sankcjami przez Unię, Wielką Brytanię czy USA: decydenci, posłuszni wykonawcy rozkazów, a także ich bliscy.
Co będzie dalej? Putina kiedyś zabraknie. Jeśli wierzyć doniesieniom ukraińskiego wywiadu, potwierdzanym przez zachodnie źródła, już teraz jego stan zdrowia jest zły. Ukraina otrzymuje coraz więcej broni i Moskwa chyba sama nie wierzy już w wygraną.
W Przemyślu działa niewielka rosyjska fundacja Rosjanie dla Ukrainy. Swoją inicjatywę nazwali „WOT”, od rosyjskiego „ot tak”. To ludzie na wizach humanitarnych, które otrzymuje się wyłącznie po sprawdzeniu przez służby specjalne. Uciekli z Rosji, bo FSB deptało im po piętach. Pomagają Ukraińcom od początku wojny. Teraz jednak coś się zacięło. Punkty samorządowe przyjmują ich pomoc z otwartymi ramionami. Ale te nadzorowane przez wojewodę, przede wszystkim na dworcu, który jest głównym punktem tranzytowym dla uchodźców – już nie.
Czytaj więcej
Nienawidzą reżimu Władimira Putina. Pomagają uchodźcom z Ukrainy. Ale polskie władze zaczynają patrzeć niechętnie na rosyjskich wolontariuszy.
Nikt im otwarcie niczego nie mówi. Ot, nie potrzeba już wolontariuszy. Dziennikarz „Rzeczpospolitej” sprawdził – inni rejestrowani są bez problemu. Przeszkadzają tylko Rosjanie. To nawet zrozumiałe. Kto dziś ich lubi? Niepokoi mnie tylko jedno: jeśli dziś odtrącimy pomoc przeciwników moskiewskiego satrapy, z kim jutro będziemy rozmawiać o pokoju?