Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Dmitrij Miedwiediew straszy Portugalczyków

Coraz bardziej porywają mnie, i śmieszą kolejne wpisy Dmitrija Miedwiediewa w mediach społecznościowych.

Publikacja: 06.04.2022 14:04

Dmitrij Miedwiediew

Dmitrij Miedwiediew

Foto: PAP/EPA

Oto „wielki mały człowiek” Rosji, jej były prezydent, ale tak naprawdę i za czasów swojej jedynej kadencji wieczny „numer dwa”, próbuje wziąć na siebie ciężar głównego propagandysty Kremla. Robota to trudna, wyjątkowo obciążająca, a i niechybnie prowadząca na bezdroża logiki i pogranicza absurdu.

Miedwiediew jednak dzielnie się stara, pręży napięte już ponad miarę zwoje mózgowe i dopisuje kolejne rozdziały literackiej prozy, przy której Wojnowicz z Wienią Jerofiejewem pospołu to ledwie smętni nudziarze.

Ostatnio zechciał, wyjątkowo jędrnym językiem, wypowiedzieć się o sprawstwie mordu cywilów w Buczy dodając do tego kilka słów, o tym, co sądzi o ukraińskiej tożsamości narodowej.

„W celu dehumanizowania i oczerniania Rosji” – tłumaczy były prezydent - „oszalałe zwierzęta z batalionów nacjonalistycznych i obrony terytorialnej są gotowe zabijać własnych cywilów; wszystko dlatego, że sama istota ukraińskości, karmionej antyrosyjskim jadem i kłamstwem, co do swojej tożsamości to jeden wielki fejk. Ukraińskiej tożsamości nie ma i nigdy nie było".

Czytaj więcej

Miedwiediew: Celem jest zbudowanie Eurazji od Lizbony po Władywostok

Nic nowego – powiecie. Może i tak. W istocie, w tym passusie do typowych tez rosyjskiej propagandy Miedwiediew dodał tylko odrobinę nacechowane emocjonalnie określenie „oszalałe zwierzęta” pod adresem ukraińskich wojskowych. Nic to – powiedziałby nasz „mały rycerz” Wołodyjowski.

Dużo ciekawiej robi się w dalszej części wpisu, kiedy były „numer dwa” odnosi się także do strategicznych celów "spec-operacji" w Ukrainie – demilitaryzacji i denazyfikacji kraju. "Te zadania będą realizowane nie tylko na polu walki. Najważniejszym celem jest zmiana krwawej i pełnej kłamliwych mitów świadomości części Ukraińców, co służyć będzie zapewnieniu spokoju przyszłych pokoleń Ukraińców i zbudowanie otwartej Euroazji – od Lizbony do Władywostoku".

Wizja „otwartej Eurazji od Lizbony po Władywostok” stawia Miedwiediewa obok Tamerlana

No ładnie. W tym miejscu Miedwiediew poszedł już na całego! Nie mam pojęcia za jaką przyczyną, czy to przez chwilowe niedokrwienie mózgu, czy wskutek ataku obłędu, niemniej wizja „otwartej Eurazji od Lizbony po Władywostok” stawia go obok Tamerlana. Przypominam: ani Napoleon, ani Hitler nawet, nie mieli aż takich ambicji. Jeśli ma je kamrat Miedwiediewa, Władimir Władimirowicz, to trzęś się Europo ze strachu. Ale jeśli to tylko projekcja Miedwiediewa, to Putin winien zdjąć mu jak uczniakowi gacie i przetrzepać co trzeba szpicrutą za to, że straszy pół świata.

Swoją drogą, obu panom do sztambucha i ich walecznej armii, która tak świetnie sobie radzi w Ukrainie uwag kilka: między Dnieprem i Bugiem, Bugiem i Odrą, Odrą i Renem, Renem i Pirenejami, Pirenejami i Lizboną traficie na mniej waleczne oddziały „oszalałych zwierząt”, niż pod Kijowem. Za to liczniejsze. I bardziej zdeterminowane. Wprowadzenie więc „otwartej Eurazji” wedle tych samych zasad co na ulicach Buczy, czy w Mariupolu nie będzie łatwe. I starać się nie warto – panowie despoci.

Oto „wielki mały człowiek” Rosji, jej były prezydent, ale tak naprawdę i za czasów swojej jedynej kadencji wieczny „numer dwa”, próbuje wziąć na siebie ciężar głównego propagandysty Kremla. Robota to trudna, wyjątkowo obciążająca, a i niechybnie prowadząca na bezdroża logiki i pogranicza absurdu.

Miedwiediew jednak dzielnie się stara, pręży napięte już ponad miarę zwoje mózgowe i dopisuje kolejne rozdziały literackiej prozy, przy której Wojnowicz z Wienią Jerofiejewem pospołu to ledwie smętni nudziarze.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Trudne rozstanie z doktryną Czaputowicza
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Szymon Hołownia u Adama Bielana, czyli Jarosław Kaczyński osiągnął swój cel
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Bądźmy mężami stanu!
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?