W znanym dowcipie z długą brodą lekarz-seksuolog w czasie badania pacjenta rysuje trójkąt i pyta pacjenta z czym mu się ta figura kojarzy. „Z gołą kobietą” – odpowiada pacjent. Rysuje kwadrat – i znów wywołuje to samo skojarzenie. Sześciokąt, ośmiokąt – znów to samo. – Panie, pan jest zboczony! – nie wytrzymuje w końcu lekarz. – Ja? A kto mi te wszystkie gołe baby rysował?

Przypominam ten niezbyt wyszukany dowcip, bo to – wypisz-wymaluj – casus Krystyny Pawłowicz. Była pani poseł, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego wszędzie widzi Unię Europejską, Niemcy i lewactwo (kolejność dowolna). Wizje te nie dają pani sędzi spokoju do tego stopnia, że na jednym z obrazów na wystawie dzieł Zdzisława Beksińskiego w Warszawie dopatrzyła się – tu cytat – „wkroczenia bojowej forpoczty UE do Polski”. Mało tego – wśród przedstawionych na obrazie postaci dostrzegła mojego redakcyjnego kolegę, Michała Szułdrzyńskiego i „tak tego w niemieckim hełmie” co jest subtelnym, jak subtelna jest pani sędzia, nawiązaniem do obecnego przewodniczącego PO, Donalda Tuska.

UE prześladuje zresztą sędzię Pawłowicz od dawna. - Unia Europejska jest dla mnie szmatą. SZ-M-A-T-Ą - mówiła pytana o swój stosunek do UE w 2013 roku. - Symbolizuje twór, którego celem jest likwidacja państw narodowych i suwerenności Polski – dodawała. - Czekam i modlę się, żeby to się po prostu samo rozwaliło – mówiła z kolei w 2013 roku w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. „Nastały w Europie czasy: bezczelnych zdrajców, 'niemieckich szmat', V kolumn, totalistów, skorumpowanych alkoholików, lewaków i faszystowskich bojówek, zbłąkanych kosmopolitów bez ojczyzn, matek i ojców, wyznawców „kulturowej płci”, erotomanów, seksualnych patologii i politycznej poprawności, zabójców dzieci i rodziców, zniewieściałych facetów w rurkach i różowych baletkach, adoptujących pszczoły, drzewa i małpy, politycznych szantażystów i islamu, wielbicieli kóz, satanistów, bogobójców i ćpunów, genderowego terroru, politycznych bejsbolistów, kłamców, polityków bez właściwości i zdolności honorowej… Zbrodnia na naszej Europie. Katolicka Polska trwa (...)" – pisała z kolei Pawłowicz na Facebooku w 2017 roku. A tuż przed rozprawą TK z 13 lipca na Twitterze poinformowała świat, że słyszy „niemiecką muzykę” przed budynkiem Trybunału (chodzi o "Odę do radości", nieoficjalny hymn UE).

I jest to wszystko nawet zabawne do momentu, gdy przypomnimy sobie, że Krystyna Pawłowicz nie jest internetowym krzykaczem, który walczy o polubienia od podobnych sobie internetowych krzykaczy, ale sędzią Trybunału Konstytucyjnego, który to Trybunał właśnie ma orzekać o tym czy polskie prawo ma prymat nad prawem unijnym. Gdyby odnieść to do sytuacji z przytoczonego na wstępie dowcipu jest tak, jakby ów pacjent zaraz po zakończeniu badania odebrał nominację na ministra zdrowia. Nawet twórca dowcipu nie poszedł tak daleko, jak rzeczywistość w Polsce AD 2021.