Stefan Szczepłek: Nikt nic nie wie

3:0 z Andorą to był obowiązek, ale patrzyło się na ten mecz bez przyjemności i ze zdziwieniem. To zrozumiałe, że nowy selekcjoner, prowadzący reprezentację kraju, którego piłkarzy nie zna, musi ich poznawać w tempie ekspresowym. W dwóch meczach wystawił już 21 zawodników, czyli niemal dwie jedenastki.

Aktualizacja: 28.03.2021 23:24 Publikacja: 28.03.2021 23:15

Stefan Szczepłek: Nikt nic nie wie

Foto: AFP

Czy jest mądrzejszy? Mam nadzieję, chociaż ja za jego pomysłami nie nadążam. Drużyna w Warszawie męczyła się jak w Budapeszcie, tym razem zmiany przeprowadzone w drugiej połowie nie poprawiły gry. Wprost przeciwnie. Przez 90 minut obserwowaliśmy bałagan i chaos.

Wszystkie trzy gole padły w podobnych okolicznościach: po dośrodkowaniach ze skrzydeł. Polacy nie przeprowadzili ani jednej groźnej akcji, wymieniając podania po ziemi, a grała drużyna mająca ambicje odgrywać wiodącą rolę w Europie z reprezentacją trzeciorzędną.

Wypadałoby pokazać coś więcej niż zobaczyliśmy. Arkadiusz Milik zdecydowanie odstawał od partnerów i był chyba najsłabszy w naszej drużynie. Krzysztof Piątek irytował brakiem skuteczności. Piotr Zieliński nie pokazał nawet jednego podania, z którego drużyna odniosłaby korzyść. Ani z wolnych, ani z rogów, ani z gry.

Przeczytaj relację: Polska - Andora 3:0. Wygrana bez fajerwerków

Przy pierwszej bramce podawał Maciej Rybus, przy drugiej Kamil Jóźwiak (drugi dobry mecz z rzędu), przy trzeciej Kamil Grosicki.

Byliśmy świadkami autorskiego pomysłu Paulo Sousy, który wystawił Roberta Lewandowskiego do linii pomocy. Może było to zagranie z myślą o obserwatorach z Anglii, którzy będą się teraz zastanawiać czy polski napastnik będzie na Wembley pełnił taką rolę, jak Nandor Hidegkuti w reprezentacji Węgier sto lat temu.

Grali rywale Polaków: Anglicy z kompletem punktów

Nie ma co żartować. Trudno powiedzieć o co Sousie chodziło. O to żeby pokazać Lewandowskiemu, że może zagrać na każdej pozycji? My to wiemy. Żeby udowodnić Piątkowi i Milikowi, że bez Lewandowskiego są niewiele warci? Ale po co narażać najlepszego napastnika świata na bijatyki z obrońcami Andory, czy kazać mu wracać pod nasze pole karne w sytuacji, kiedy goście rzadko przekraczali linię środkową.

Zapewne Paulo Sousa widział w tym jakiś głębszy sens, którego ja nie rozumiem. Na szczęście Lewandowski i tak zrobił swoje, bo jako jedyny w tym bałaganie potrafił się odnaleźć i strzelił dwa gole.

Po meczu z Andorą: Paulo Sousa: Mieliśmy coś do udowodnienia

Przy Łazienkowskiej zobaczyliśmy trzech debiutantów (Kamil Piątkowski, Karol Świderski, Kacper Kozłowski), których na tle słabego przeciwnika trudno ocenić. Nie było więc próby generalnej przed Wembley. Nie wiemy w jakim składzie zagramy w Londynie. Po dwóch meczach nowego selekcjonera w ogóle niewiele wiemy.

Czy jest mądrzejszy? Mam nadzieję, chociaż ja za jego pomysłami nie nadążam. Drużyna w Warszawie męczyła się jak w Budapeszcie, tym razem zmiany przeprowadzone w drugiej połowie nie poprawiły gry. Wprost przeciwnie. Przez 90 minut obserwowaliśmy bałagan i chaos.

Wszystkie trzy gole padły w podobnych okolicznościach: po dośrodkowaniach ze skrzydeł. Polacy nie przeprowadzili ani jednej groźnej akcji, wymieniając podania po ziemi, a grała drużyna mająca ambicje odgrywać wiodącą rolę w Europie z reprezentacją trzeciorzędną.

Komentarze
Idą wybory, więc Tusk i Hołownia są skazani na szorstką przyjaźń
Komentarze
Immunitet Kaczyńskiego podzielił koalicję. Zakład Hołowni, Tusk pod presją
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Olgierd L., Karol Nawrocki i służby. Strach pomyśleć, co jeszcze nas czeka
Komentarze
Estera Flieger: Która godzina? Donald Tusk odpowiada: „Rozliczenia”
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Komentarze
Anna Słojewska: Francusko-niemiecki silnik w UE nie działa
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką