Dąbrowska: Szczepienia. Sezon pierwszy

„Błąd systemu" nie tłumaczy chaosu w akcji szczepień ani nie tłumaczy, dlaczego nikt nie został o niej poinformowany, kiedy wystartowała.

Aktualizacja: 02.04.2021 05:58 Publikacja: 01.04.2021 19:07

Dąbrowska: Szczepienia. Sezon pierwszy

Foto: AFP

Rząd Mateusza Morawieckiego przystosował swoją działalność do wymogów współczesnej audiowizualnej kultury masowej. Katastroficzny miniserial o szczepieniach, którego emisja zaczęła się w nocy ze środy na czwartek, pełen był nieoczekiwanych zwrotów akcji, mrocznych sekretów. Główny bohater – dzielny minister – okazał się skomplikowany wewnętrznie i wielowymiarowy, a akcja trzyma w napięciu. Czy 50-latkowie zaszczepią się w kwietniu, czy nie? Co stanie się z 40-latkami zapisanymi na ten miesiąc? Czy któryś z nich będzie mieć jednak szansę? O tym dowiecie się państwo w następnym odcinku.

Dość żartów. To niewiarygodne, jak rząd, któremu udało się pozyskać więcej szczepionek, dysponujący też systemem szczepień o większych możliwościach niż dotychczas wykorzystywane, potrafił te zasoby zamienić w chaos. I to w sytuacji ostrego pandemicznego kryzysu. Można się domyślać, że nałożyły się dwa czynniki: chęć przyspieszenia i otrąbienia propagandowego sukcesu – poprzez uchylenie drzwi dla kolejnych roczników – oraz niedający sobie rady z taką operacją, powiązany sznurkiem system informatyczny. Być może ktoś się do tego pomylił i wprowadził nie ten PESEL.

Ale tego, co się naprawdę stało, nie mówi serialowy bohater – minister Michał Dworczyk, który jako klasyczna postać symbolizująca uciśnioną niewinność oddał się do dyspozycji premiera. Nie wie tego minister zdrowia Adam Niedzielski, bo go nie było na odpowiednim spotkaniu w odpowiednim czasie. O całej sprawie także nie miał pojęcia Mateusz Morawiecki, bo akcja, którą żyła od wczesnego świtu w czwartek cała Polska, miała być tylko operacją „techniczną" i nie było co samemu szefowi zwracać głowy.

Minister Dworczyk tłumaczył podczas konferencji, że „zamieszanie" wokół uruchomienia zapisów dla osób w wieku 40–59 lat powstało, bo system zaczął zapisywać osoby 40+ na terminy kwietniowe. Zły system. A dlaczego minister poinformował w tej sytuacji o zapisach w Radiu RMF? – Wtedy nie wiedziałem jeszcze o tym, że system ma usterkę i zaczął zapisywać 40-latków na kwiecień – wyjaśnił minister.

A dlaczego w ogóle uruchomiono w nocy zapisy, nie informując o tym obywateli? Dlaczego media społecznościowe w różnych niszach towarzyskich pęczniały już w nocy od doniesień, że się udało komuś zapisać? Kto wiedział o uruchomieniu zapisów?

Nie udaje mi się znaleźć w sobie wiary, że ktoś to kiedyś wyjaśni. Kluczowym pytaniem jest teraz kwestia, czy ten serial dobrze się skończy, czy katastrofizm i przeciwności losu zostaną przezwyciężone przez bohatera zbiorowego, którym jesteśmy my wszyscy. I żeby już nie było nowych sezonów, sequeli czy remake'ów.

Rząd Mateusza Morawieckiego przystosował swoją działalność do wymogów współczesnej audiowizualnej kultury masowej. Katastroficzny miniserial o szczepieniach, którego emisja zaczęła się w nocy ze środy na czwartek, pełen był nieoczekiwanych zwrotów akcji, mrocznych sekretów. Główny bohater – dzielny minister – okazał się skomplikowany wewnętrznie i wielowymiarowy, a akcja trzyma w napięciu. Czy 50-latkowie zaszczepią się w kwietniu, czy nie? Co stanie się z 40-latkami zapisanymi na ten miesiąc? Czy któryś z nich będzie mieć jednak szansę? O tym dowiecie się państwo w następnym odcinku.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka