Teraz buntu nie spacyfikowano. Nikol Paszynian został wczoraj wybrany na premiera i to z wielkimi uprawnieniami, skrojonymi specjalnie dla Serża Sarkisjana, który po dziesięciu latach nie mógł być już wszechwładnym prezydentem i chciał jako wszechwładny stanąć na czele rządu. Tak się nie stało, Sarkisjan pod koniec kwietnia ustąpił pod wpływem masowych protestów oburzonych taką grą Ormian.
Niezwykły jest pokojowy charakter przemian i zachowanie dotychczasowego establishmentu. Można się zastanawiać, czy możni - oligarchowie i polityczni wyjadacze - nie liczą na to, że władza rewolucjonisty zakończy się niedługo pogorszeniem standardu życia i Ormianie zatęsknią za nimi? Ale to tylko jeden ze scenariuszy, negatywny dla złaknionych pluralizmu mieszkańców Armenii.