Okazuje się, że Polkom najbardziej brakuje gadania na ten temat. Było strasznie. Spętane patriarchalną kulturą nie rozprawiały publicznie o seksie, a więc, jak uznaje "Newsweek", nie miały o nim zielonego pojęcia (okazuje się, że miałem spore szczęście).
Oto, na jakie straszliwe stresy w związku z tym narażone były Polki: "Większość kobiet odkrywa piękno narządów płciowych dopiero w relacji z fajnym facetem, który potrafi im to powiedzieć" – mówi seksuolożka wstrząśnięta tym, że tak elementarny akt samopotwierdzenia zależy od mężczyzny, podczas gdy to mamusia powinna zapewniać córeczkę o urodzie jej... (jako osoba zakompleksiona i pruderyjna nie zacytuję czego).
Na szczęście są dziś w naszym kraju instytucje, które wyprowadzają Polki z obskuranckich ciemności na rozświetloną scenę postępu. To, jak zaznacza autorka, głównie TVN – seksuolog Lew-Starowicz mówi o rewolucyjnym oddziaływaniu "Big Brothera", po którym "nic już nie było takie samo" – ale także "Cosmopolitana" i "Wysokich Obcasów". I, jak się okazuje, specjalista nie tylko od seksu, ale i od cywilizacji, Kuba Wojewódzki, który głosi, że: "to, czy w ogóle i jak mówimy o seksie, jest wyznacznikiem naszego rozwoju cywilizacyjnego".
Rozwijamy się więc na potęgę, czego dowodem są np. poporodowe wyznania Agnieszki Chylińskiej. "Jestem kontuzjowana z cyckami zaropiałymi jak po supersesji sado-maso (...), muszę to z siebie wypluć, bo jakoś wcześniej się z takim opisem nie spotkałam i może gdybym wiedziała...". Nie pokazali w TV, więc nie wiedziała. Na szczęście wyznała już Wojewódzkiemu, że się jej "rozklapiocha po porodzie zwężyła".
Wzorcem postawy dla "Newsweeka" jest troska, z jaką Oprah Winfrey pyta Julię Roberts: "Do you have any fuck now?". Roberts z fuckiem jakoś sobie poradzi, ale co Polki zrobiłyby bez swoich medialnych opiekunów?