Reklama

A może to Marsjanie?

W sprawie smoleńskiej katastrofy wszystko już wiemy. Co prawda polscy prokuratorzy mogą sobie – w ramach śledztwa – przejrzeć co najwyżej relacje CNN z katastrofy, bo na tyle im pozwalają Rosjanie, co prawda polska komisja cywilna nie dostała choćby tłumacza, co prawda nawet rosyjska opinia publiczna żąda międzynarodowej kontroli nad śledztwem, ale nic to! My mamy lepszych ekspertów.

Publikacja: 26.04.2010 04:34

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/04/26/a-moze-to-marsjanie/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Rezydujący przy ul. Czerskiej sztab speców od lotnictwa wydedukował na łamach „Wyborczej”, co następuje: to nie jest wina pilota (bo przecież z głową państwa latają najznamienitsze asy), to nie jest wina obsługi lotniska (wszak ostrzegała przed mgłą), to wreszcie nie jest wina Rosjan (bo mamy przełom, a Putin osobiście wyściskał naszego premiera i obejrzał w telewizji „Katyń”). W tej sytuacji winowajca musi być jeden – to sam prezydent, który naciskał na pilotów, by popełnili zbiorowe samobójstwo.

Gdy bez dowodów opowiadał o tym Lech Wałęsa, można było udawać, że – nie po raz pierwszy – przekracza wszelkie granice taktu. Gdy do sprawy wziął się felietonista Kutz, można było uznać to za właściwy starszemu panu przejaw antykaczystowskiej manii, która każe mu w tydzień po pogrzebie urządzać zawody w pluciu do krypty. Ale gdy do sprawy bierze się duży dziennik, to i rzecz staje się poważna.„Gazeta Wyborcza”, przypominając incydent sprzed dwóch lat, kiedy to pilot nie wykonał polecenia prezydenta oraz dowódcy wojsk lotniczych i nie wylądował w Tbilisi, jak twierdzi, „nie rozstrzyga, czy to naciski na załogę spowodowały” katastrofę. Nie rozstrzyga tego też prokurator, bo – tu znów cytat – „na razie nie znaleziono na to żadnych dowodów”. Można też napisać, iż to atak Marsjan. A że również na to nie ma żadnych dowodów? „Na razie” nie ma, ale prokuratura pracuje...

Różnymi insynuacjami posługiwali się dotychczas autorzy „Wyborczej” (wystarczy przywołać wspomnianego powyżej felietonistę, który sugerował dewiacje seksualne znienawidzonych polityków), ale tym razem przeszli samych siebie.

To z pewnością nie zła wola pogrążonych w żałobie i znanych z szacunku do głowy państwa redaktorów. To raczej szaleństwo godne – tak ukochanych na Czerskiej – prawicowych pisemek tropicieli spisków.

Reklama
Reklama

Tyle że tamci wszędzie widzieli Żyda, ci zaś – Kaczyńskiego.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/04/26/a-moze-to-marsjanie/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Rezydujący przy ul. Czerskiej sztab speców od lotnictwa wydedukował na łamach „Wyborczej”, co następuje: to nie jest wina pilota (bo przecież z głową państwa latają najznamienitsze asy), to nie jest wina obsługi lotniska (wszak ostrzegała przed mgłą), to wreszcie nie jest wina Rosjan (bo mamy przełom, a Putin osobiście wyściskał naszego premiera i obejrzał w telewizji „Katyń”). W tej sytuacji winowajca musi być jeden – to sam prezydent, który naciskał na pilotów, by popełnili zbiorowe samobójstwo.

Reklama
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Za co jestem wdzięczny Grzegorzowi Braunowi?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Epidemia ksenofobii. O cholerze, migrantach i politycznej nienawiści
Komentarze
Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie
Komentarze
Marek Cichocki: Kanclerz Merz zderzył się z poglądami własnych konserwatystów
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Organizację Roberta Bąkiewicza delegalizować, nie promować
Reklama
Reklama