Pytany o możliwe podwyżki minister rzekł kompetentnie: „VAT dotyczy oczywiście wszystkich towarów, a ropa idzie w górę i taka jest – można powiedzieć – uroda gospodarki rynkowej. ”
A uroda musi kosztować, więc ceny poszybują w górę. Złośliwe TVN24 pokazywało szefa resortu finansów na tle bilonu, co samo w sobie łatwo wytłumaczyć, że Rostowski rozmienia wszystko na drobne. Na szczęście w historycznej przebitce premier Tusk tkwił na tle pamiętnej zielonej wyspy. Ale wracajmy do bilonu, gdyż dowiemy się, dlaczego pan minister piastuje swój urząd:
„Ja gdybym umiał tak dobrze prognozować, jak rynki będą się zachowywały, to raczej pracowałbym na rynkach, a nie w urzędzie.” Oczywiście, że w urzędzie lepiej: ciepło, sekretarka zrobi herbatkę... A na rynku, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, trzeba stać na mrozie, towar zachwalać, nie wiadomo, ile karpia zejdzie, a śledzie są zupełnie nieprzewidywalne. Swoją drogą to ciekawe, że minister finansów całkiem sporego kraju w Europie nie umie prognozować. Natomiast w sprawach gospodarki między Wschodem a Zachodem wystarczy wiedza klimatologiczna: „Myślę, że w Rosji atmosfera ma większe znaczenie niż w krajach Unii Europejskiej.”
To nadmierne myślenie kiedyś pana ministra zgubi.