Znakiem rozpoznawczym marszałka będzie niezwykła mieszanka odwołań do wielkiej przeszłości Polski z codzienną, niesłychaną wprost małostkowością.
Pod koniec 2016 roku nie doszłoby zapewne do paraliżu prac posłów, łącznie z koniecznością przyjmowania budżetu w Sali Kolumnowej, gdyby nie słabe nerwy Kuchcińskiego, który wykluczył jednego z posłów opozycji z obrad. Nikt nie zrobił w III RP tyle dla utrudnienia pracy dziennikarzy w Sejmie co właśnie Marek Kuchciński, nikt nie wprowadził tylu zakazów, nikt nie zmienił budynku polskiego parlamentu w twierdzę. Skojarzenia wojskowe są jak najbardziej na rękę, bo marszałek – i kierowane przez niego Prezydium Sejmu – zajmuje się musztrowaniem posłów opozycji. I pora zadać pytanie, czy regularnie obcinając im pensje – jak choćby Sławomirowi Nitrasowi – chce ich zamorzyć głodem.
A równocześnie nikt tak obficie nie korzystał z odwołań do historii. To Marek Kuchciński był inicjatorem tego, by hucznie obchodzić 550. rocznicę parlamentaryzmu (skądinąd w kosztującym astronomiczną sumę namiocie rozstawionym na dziedzińcu Zamku Królewskiego). Nikt wcześniej też nie przebierał funkcjonariuszy straży marszałkowskiej w paradne mundury, przez co Sejm przypomina dziś raczej grupę rekonstrukcyjną niż nowoczesny parlament.
Zarówno militaryzacja Sejmu, jak i to szukanie legitymizacji w wielkiej historii mogą być próbą odreagowania zwykłej małości czy też jakichś politycznych urazów, realnych lub urojonych upokorzeń z przeszłości. Równocześnie zaś wszyscy, którzy znają Kuchcińskiego, przekonują, że to niezwykle sympatyczny człowiek.
To jeden z ważniejszych paradoksów partii rządzącej. Bo rodzi się pytanie, kiedy PiS jest sobą. Czy wtedy, gdy uśmiechnięty Jarosław Kaczyński zapowiada, że jego partia zapewni Polakom prawdziwą wolność i równość, gdy prowadzi hojną politykę socjalną, by uniknąć społecznych podziałów, czy też wtedy, gdy marszałek Kuchciński z niemal sadystyczną pasją tresuje posłów opozycji, zmieniając Sejm w oblężoną twierdzę? Jaki PiS jest bardziej wiarygodny: ten, który ustami Kaczyńskiego zapewnia, że chce budować Polskę dla wszystkich, czy ten Kuchcińskiego i wicemarszałka Ryszarda Terleckiego powarkujących w Sejmie na dziennikarzy?