Dziś wiemy już, że nie była to przypadkowa decyzja.  Sędzia warszawskiego sądu chce zafundować szefowi opozycji upokarzające sprawdzanie jego poczytalności przez powołanych specjalnie w tym celu biegłych.

Eksperci wskazują, że żądanie ujawnienia takich danych jest zdumiewające. Przypominają, że dane wrażliwe są szczególnie chronione przez prawo polskie i europejskie, sąd nie ma więc prawa stawiać kwestii badania  poczytalności jednej ze stron procesu bez bardzo wyraźnych podstaw. Ale sędziowie w Polsce są niezawiśli i właśnie jeden z nich chce skorzystać ze swoich praw.

Wśród wielu zarzutów, nawet tych najcięższych, jakie stawiano dotąd Jarosławowi  Kaczyńskiemu, nigdy nikt dotąd na serio  nie mówił o chorobie psychicznej. Takimi insynuacjami w stosunku do prezydenta Lecha Kaczyńskiego grał Janusz Palikot.

Sędzia  z Warszawy zachowuje się, jakby chciał iść drogą byłego posła PO. Czy wykorzystuje swoje uprawnienia dla zdyskredytowania lidera opozycji? Jego decyzja to prezent dla wesołków raczących nas niesmacznymi żartami podczas radiowych poranków i dla tych polityków, którzy nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego uczynili swoim znakiem firmowym.

Teraz oni, w imię jawności życia publicznego, będą domagać się upublicznienia opinii biegłych, aby upokorzyć lidera opozycji przed wyborami. Czy znajdą się ludzie dobrej woli z różnych stron polskiej sceny politycznej którzy wyrażą swoje oburzenie? Jeśli nie – duch Palikota wygra.