Niemal 800 polskich łodzi rybackich zostało w ciągu ostatnich lat skontrolowanych 11 tysięcy razy. Dla porównania – fińskie kutry, których jest najwięcej w całej Unii, sprawdzano 212 razy mniej.
Rybacy przekonują, że nie tylko są nękani przez urzędników, ale i prześladowani przez Unię Europejską. Przytaczając konkretne dane, argumentują, że unijni rewizorzy rujnują polskie rybołówstwo.
Do tego, że polscy urzędnicy niszczą polskie firmy, zdążyliśmy się, niestety, przyzwyczaić. „Rzeczpospolita" opisywała dziesiątki przypadków, w których pracownicy prokuratury, urzędów skarbowych czy izb celnych doprowadzali do ruiny przedsiębiorców.
Opisywana dziś w „Rz" historia rybaków jest więc z jednej strony dobrze znana, a z drugiej – niezwykła. Okazuje się bowiem, że można niszczyć firmy nie tylko w imię Rzeczypospolitej Polskiej (jak robią to niekiedy urzędnicy), lecz również w imię Unii Europejskiej.
Oczywiście trudno oczekiwać od polskich kontrolerów, że będą ignorować unijne zasady, a rybaków-rodaków traktować inaczej niż pozostałych. Sęk w tym, że liczba kontroli naszego rybołówstwa nie jest wyłącznie wynikiem nadgorliwości polskich urzędników, lecz również planów kontrolnych pisanych w Brukseli.