Kraj ten znalazł się w politycznym limbo, z którego może pójść do „nieba" – sojuszu z UE, albo „piekła" – unii celnej z Rosją. Polska powinna wyciągnąć do niej rękę, by wybrała to pierwsze. Potrzebujemy Ukrainy proeuropejskiej, a jeśli to niemożliwe – neutralnej.

Mimo podkupywania wyborców, ustawiania głosowania przez administrację, wybory te nie przypominały jednak parodii głosowania, jaką jest elekcja na Białorusi.  Wynik, czyli pierwsze miejsce Partii Regionów, w głosowaniu proporcjonalnym i zwycięstwo w głosowaniu większościowym (albo samodzielnie, albo razem ze sprzyjającymi jej kandydatami niezależnymi), był do przewidzenia, ale oddaje też preferencje opinii publicznej.  Na Ukrainie nie stało się nic, co powinniśmy  potępić.

Jeśli uznamy wybory i ich wynik, a powinniśmy tak zrobić, możemy wystąpić do naszych unijnych partnerów o podpisanie, a potem ratyfikowanie, umowy stowarzyszeniowej, która na tyle zwiąże Ukrainę z Unią, że uniemożliwi jej zawarcie unii celnej z Rosją, do czego prze Moskwa. Nie mamy na Ukrainie dużego wyboru, nie odrzucajmy tej możliwości, potępianie Janukowycza za niedociągnięcia niczego nie zmieni, a Polsce ograniczy pole manewru.