W czym tkwił problem? Otóż rodzice nieopatrznie przyznali, że czasem stosują wobec swoich pociech kary cielesne. A połączenie słów „paternalizm” i „klaps” na zwolenników bezstresowego wychowania oraz metody „róbta, co chceta” działa jak czerwona płachta na byka.
Polski kodeks rodzinny, choć zakazuje klapsów, to nie przewiduje karania za nie, jeśli nie spowodowały uszkodzenia ciała dziecka. To rozwiązanie racjonalne, bo pozwala na ściganie rzeczywistej przemocy domowej, a równocześnie nie utrudnia stosowania tradycyjnych i skutecznych – o czym mogę osobiście zaświadczyć jako syn i ojciec – metod wychowawczych. Gdyby bowiem sądy miały skazywać rodziców za stosowanie kar cielesnych, więzienia zapełniłyby się setkami tysięcy ojców i matek, którzy za pomocą uderzenia ścierką po tyłku zapędzają swoje dzieci do odrabiania lekcji albo biją je po łapach, aby nauczyć, że nie należy wkładać palca do kontaktu.
Niestety, krakowscy terapeuci i sędzia zachowali się nie jak odpowiedzialni urzędnicy praworządnego państwa, ale jak wyznawcy skrajnie lewicowej ideologii, którzy za największe źródło społecznej opresji uważają rodzinę, a za największe zło w tej rodzinie – silną pozycję ojca. Skutkiem przyjęcia takiej wizji świata jest uznanie, że zwyczajny dom, w którym ojciec i matka pełnią tradycyjne role, musi uczynić dzieciom krzywdę, a więc lepiej, aby wychował je dom dziecka (a jeszcze lepiej – para gejów, choć tego na szczęście sąd nie mógł postanowić). Trochę to przypomina – przy zachowaniu odpowiednich proporcji – metody stosowane przez systemy totalitarne, w których odbierano dzieci rodzicom mającym nieodpowiednie pochodzenie.
Państwo Bajkowscy dzieci nie stracili dzięki naszym redakcyjnym kolegom – Wojtkowi Wybranowskiemu i Bartkowi Marczukowi – którzy o najściu kuratora na dom krakowskiej rodziny poinformowali na Twitterze, co wywołało także oburzenie i duże zainteresowanie innych mediów. Kurator się wycofał, co nie oznacza jednak, że nie wróci, gdy sprawa przycichnie. Jeśli tworzący prawo politycy nie pójdą po rozum do głowy, to ideologiczna zajadłość w połączeniu z bezsensownymi przepisami może jeszcze nie raz uczynić krzywdę nie tylko Bajkowskim, ale też milionom innych zwyczajnych rodzin.