Wojciech Jaruzelski nie pamięta, by coś takiego politykowi z Lublina mówił. Kolejne kłamstewko Palikota?
Wygląda na to, że tak. W końcu jakoś trzeba sobie humor poprawiać. Bo, jak wynika z sondażu Homo Homini dla „Rzeczpospolitej", Janusz Palikot nie ma najmniejszych szans na to, by zostać liderem lewicy. Jest jeszcze gorzej: on jest po prostu dla niej ogromnym obciążeniem.
Polska lewica od lat ma problem ze sobą. A właściwie z liderem. Niekwestionowanym autorytetem dla wielu działaczy wciąż jest Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent wspólnie z dawnymi partyjnymi kolegami, np. Markiem Siwcem czy Ryszardem Kaliszem, wciąż mógłby rozdawać karty po lewej stronie sceny politycznej. Wyraźnie pokazują to sondaże.
Jednak Kwaśniewskiemu chyba to nie wystarcza, bo postanowił zaprosić do wspólnej gry Janusza Palikota. Polityka, który wprawdzie w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał ze swoją partią bardzo obiecujący wynik, ale nie potrafił tego wykorzystać. Radykalna lewicowo-liberalna retoryka najwyraźniej nie trafiła do dość konserwatywnych Polaków, bo dziś partia Palikota ostro dołuje w sondażach, a on sam jest liderem na liście polityków, którym Polacy nie ufają.
Trudno powiedzieć, dlaczego Kwaśniewski, wytrawny polityczny gracz, tego zagrożenia nie dostrzega.