Tymczasem "Gazeta Wyborcza" w tytule tekstu na ten temat alarmuje: "Bez wiz do USA kosztem gejów i lesbijek". Okazuje się, że i problem dotyczący przekraczania granic można wykorzystać w należyty sposób, czyli uderzyć w tony walki z homofobią. Przecież ciemne społeczeństwo polskie trzeba reedukować na każdym kroku.
O co zatem chodzi? Między Demokratami a Republikanami rysuje się konsensus dotyczący przyjęcia nowej ustawy, która może skutkować zniesieniem wiz dla obywateli RP. Tyle że między dwiema głównymi amerykańskimi partiami pojawiła się pewna rozbieżność.
Jak informuje korespondent "Wyborczej": "obecnie mąż obywatelki USA lub żona obywatela USA może starać się o prawo stałego pobytu w tym kraju. Kilka tygodni temu szef komisji ds. wymiaru sprawiedliwości, demokratyczny senator Patrick Leahy, zaproponował, żeby ten przywilej przyznać również partnerom pozostającym w związkach jednopłciowych, czyli gejom i lesbijkom. (...) Wtedy zbuntowali się konserwatywni Republikanie, którzy popierają ustawę. Oświadczyli, że z taką poprawką przestaną ją popierać. Obama, dla którego reforma imigracyjna to jeden z priorytetów, zaczął naciskać na Leahy'ego i innych 'postępowych' senatorów, by zrezygnowali z walki o prawa gejów i lesbijek, bo pogrzebią szanse reformy".
Teraz już wiemy, że jeśli dane nam będzie podróżować do Ameryki bez wiz, to powinniśmy wzbudzać w sobie głębokie poczucie winy z powodu tego, że sukces ten zawdzięczamy homofobicznej polityce. A może nawet w ogóle należałoby sobie odpuścić wizyty w tym koszmarnym kraju. Z pewnością poprawiłoby to nam samopoczucie.