Diagnoza. Kowalscy wydają 6,4 tys. zł więcej niż zarabiają (w tym roku do emerytur dopłacimy 64 mld zł netto), te pieniądze pożyczają by konsumować. Z tej kwoty 1,1 tys. odkładają na czarną godzinę (do OFE trafi w tym roku 11 mld zł). Różnica, czyli 5,3 tys. zł, idzie na luksusowe zachcianki, na których Kowalskich nie stać – drogie restauracje, kredyt na porsche, markowe ubrania (to przywileje emerytalne górników, mundurowych, niezreformowany KRUS, specjalne emerytury pedagogów, okresy przejściowe w podnoszeniu wieku emerytalnego itd.)
Fabuła rządu. Minister, jak nazywa go prof. Krzysztof Rybiński, Sami Wiecie Który próbuje nam wmówić – to OFE dopowiadają za wzrost długu publicznego. Ogłasza, że bez II filaru wynosiłby on zamiast 56 proc. PKB, ok. 38 proc.
Manipulacja. Tyle, że nijak nie chce się to zgodzić z rzeczywistością. Bo przecież widzimy, że do OFE idzie 1,1 tys. zł, a nasze manko to aż 6,4 tys. Co więcej to co idzie do OFE to nasz zaskórniak, mamy już zaoszczędzone w ten sposób 28 tys. zł (w aktywach OFE jest 280 mld zł).
Prawda. Powodem naszego manka jest życie ponad stan. W gospodarstwie domowym, jeśli zorientowalibyśmy się, że brakuje nam pieniędzy próbowalibyśmy ograniczać wydatki. – Kochanie może zamienimy porsche na fiata – powiedziałby mąż do żony. – A może pizza zamiast restauracji na starówce – dodałaby żona. - Oszczędzajmy na tym zamiast likwidować lokaty dla dzieci – zgodziliby się razem. To racjonalne. Nasz rząd zachowuje się jednak inaczej. Ukrywa przed nami, że nie stać nas na luksus i dalej chce jeździć porsche. A winę za fatalną sytuację naszego portfela zwala jedynie na to, że oszczędzamy.