Zabieg przyspieszenia wyborów szefa PO (miały się odbyć dopiero w przyszłym roku) miał na celu – przynajmniej tak twierdził Tusk – przygotować formację do zbliżających się wyborów samorządowych oraz do europarlamentu. W efekcie wyborcy dostali dwumiesięczne widowisko, w którym Platforma zajmowała się sobą, problemy Polaków zostawiając z boku.
W efekcie Donald Tusk wprawdzie po raz kolejny został szefem PO, ale jego notowania w oczach opinii publicznej poleciały ostro w dół. Ocena rządu jest dziś najgorsza od czasu objęcia przez Platformę władzy w 2007 roku. Z ostatniego badania CBOS wynika bowiem, że aż 62 proc. Polaków jest dziś niezadowolonych z rządu, a tylko 22 proc. ocenia go dobrze (mniej więcej co czwarty badany). Złość Polaków doskonale widać również w sondażach poparcia dla partii politycznych. Gdyby wybory odbyły się w połowie sierpnia Platforma mogłaby liczyć jedynie na poparcie 32 proc. Polaków, a PiS zdobyłoby 43 proc. (sondaż TNS Polska dla „Wiadomości" TVP1). Z kolei z sondażu Homo Homini dla „Rz" z początku sierpnia wynikało, że PO może zdobyć 26 proc. głosów, a PiS 34 proc. Nawet po uwzględnieniu błędu statystycznego gołym okiem widać, że partia Jarosława Kaczyńskiego może pokonać Platformę różnicą co najmniej 10 punktów procentowych.
Donald Tusk stara się robić dobrą minę. Tłumaczy, że to przecież połowa drugiej kadencji, że na półmetku rządów zawsze następuje spadek poparcia. Może i rzeczywiście tak jest. Ale zdaje się, że Polacy po prostu tracą cierpliwość do szefa rządu. Przestają wierzyć w jego zapewnienia, że za chwilę będzie lepiej. Obiecywanych autostrad nie ma – a na tych, które są trzeba stać po kilka godzin w kolejkach, by za nie słono zapłacić. Pracy nie ma. Podatki wciąż tak samo wysokie. Wsparcia dla rodzin wielodzietnych brak. A na dodatek rząd robi zamach na pieniądze Polaków w OFE.
Co gorsza premier nie ma żadnego pomysłu na to jak odbudować zaufanie Polaków. Samo straszenie społeczeństwa Jarosławem Kaczyńskim już nie wystarczy. Potrzebna jest jasna, spójna i prawdziwa wizja. Tej nie ma. I wszystko wskazuje na to, że wybory na szefa Platformy były ostatnimi, które Donaldowi Tuskowi udało się wygrać.