Nie wnikając w polityczny sens tej wypowiedzi, warto wyciągnąć z niej wnioski, które dotyczą naszej rodzimej piłki nożnej.

Futbol jest bądź co bądź tą dziedziną, która Polaków i Niemców zbliża szczególnie. Nikt tak nie rozsławia naszego kraju nad Renem jak Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski – bożyszcza kibiców Borussii Dortmund. Do czołowych snajperów reprezentacji Niemiec w ciągu ostatnich lat należeli imigranci z Polski: Miroslav Klose i Lukas Podolski. Z kolei w barwach biało-czerwonych zaczęli grać mający polskie korzenie przybysze zza Odry: Sebastian Boenisch i Eugen Polanski.

Cóż, w tej sytuacji pozostaje? Wspólna reprezentacja oraz połączenie Ekstraklasy z Bundesligą. Ale mielibyśmy piłkarską potęgę: germańska solidność i słowiańska fantazja. Wash and go, czyli dwa w jednym!

W dodatku pozbylibyśmy się chorobliwych ambicji, które wpędzają nas w kompleksy. Nie musielibyśmy się wreszcie napinać w związku z tym, że biało-czerwonym nigdy się nie udało pokonać naszych zachodnich sąsiadów. Zamiast z Niemcami wygrywać, lepiej się z nimi zjednoczyć. Od razu się na sercu zrobi lżej.