Pani poseł jest niewątpliwie damą. Ma świetny kontakt z dziennikarzami. Jest medialna, urocza, etc. Ale nigdy nie była w rządzie. Nie zna jego specyfiki. Nie ma pojęcia o mechanizmach rządzących administracją. Będzie musiała wszystkiego się uczyć, a nauka, jak powszechnie wiadomo, wiąże się, przynajmniej na początku z licznymi błędami. Czyżby jej patron nie miał świadomości, że wystawia się na ryzyko? I to w wyjątkowo trudnym dla siebie okresie,  kiedy jego wizerunek sypie się tynk w zdemolowanej ruderze?

Jest jeszcze jedna rzecz, przy której cała reszta to drobiazgi. Paweł Graś był nie tylko rzecznikiem, ale zausznikiem,  nawet cieniem premiera. Był bardzo blisko. Na tyle blisko, że to właśnie jemu premier powierzył rolę nowego Schetyny. To w teście osobistej lojalności Pawła Grasia wynik maksymalnie wyśrubowany. Czy kimś takim może być MKB? Szczerze wątpię.

A może Donald Tusk nie potrzebuje już zausznika? Po utopieniu wszystkich potencjalnych „delfinów"  chce ciągnąc swoją misję w samotności? Dziwne to. W sytuacjach kryzysu winno się konsolidować grupę najwierniejszych. Tylko desperacja nakazuje wysyłać ich na odległe odcinki. Nie wiem czy Graś uratuje spójność partii, ale mam dziwne przekonanie , że MKB będzie miała kłopot z uratowaniem wizerunku premiera.