Konflikt na Ukrainie i rosyjska aneksja Krymu mają ogromne przełożenie na polską scenę polityczną. Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość swoje zaangażowanie w kryzys na wschodzie usiłują wykorzystać dla swoich doraźnych korzyści politycznych w Polsce. W sondażach górą na razie jest PiS, ale Platforma ostro goni. Pomaga kryzys ukraiński, bo to Radosław Sikorski uczestniczył najpierw w rozmowach w Kijowie z Janukowiczem, a później w Brukseli dyskutował o sankcjach dla Rosji. To z Donaldem Tuskiem, a nie z Jarosławem Kaczyńskim, spotkał się w Warszawie wiceprezydent USA Joe Biden. Dość wspomnieć, że w ciągu ostatniego miesiąca - jak wynika z badań TNS Polska - przybyło Polaków, którzy pozytywnie oceniają pracę premiera Tuska oraz prezydenta Komorowskiego.

Jarosław Kaczyński nie pozostaje oczywiście w tyle. Publicznie wsparł działania rządu i prezydenta. Ostatnio jednak jego partia przeszła do ofensywy i powróciła do dobrze znanej retoryki. Kilka dni temu Joachim Brudziński stwierdził, że „polityka wschodnia i polityka zagraniczna, której twarzą jest Radosław Sikorski i pan premier Donald Tusk, się skompromitowała i legła w gruzach".

W innych partiach też doskonale zdają sobie sprawę z tego, że kampania wyborcza przed majowymi eurowyborami rozegra się w cieniu wydarzeń ukraińskich. Wiedzą, że z tego pojedynku zwycięsko mogą wyjść tylko Platforma i PiS. Zwłaszcza, że Polacy o istnieniu takich ugrupowań jak Solidarna Polska, Polska Razem, SLD czy Twój Ruch jakby zapomnieli. Nikogo zatem nie powinno zdziwić, że o swoim istnieniu postanowił przypomnieć Janusz Palikot. Lider Twojego Ruchu wie, że w starciu z PO nie ma szans, ale postanowił osłabić PiS. Wyprodukował więc wyborczy spot, w którym straszy Polaków politykami z partii Jarosława Kaczyńskiego. Widzowie oglądają akcję funkcjonariuszy CBA, przypominają sobie epizody z życia działaczy PiS, gdy bawili się w nocnym klubie. Mamy też nawiązanie do słynnego agenta Tomka, czyli Tomasza Kaczmarka, który mężowi swojej partnerki groził, że  „naj...bie mu krzesłem". Na koniec zaś na tle biblioteczki z książkami występuje Janusz Palikot. Usiłujący grać prawdziwego męża stanu zatroskanego o los Polski nazywa polityków PiS politycznymi knurami i apeluje do Polaków, by nie dopuścili Jarosława Kaczyńskiego do władzy.

Każdy kto choć trochę uważniej obserwuje polską politykę zauważy zapewne, że Palikot sięga po stare metody. Sęk w tym, że usiłuje grać trupami wyciągniętymi z mocno zakurzonej szafy. W październiku 2008 roku ówczesny poseł Platformy pojawił się w studiu TVN24 ze świńskim łbem, który miał być prezentem dla „PZPN-owskiej mafii". W tym samym programie apelował też do Lecha Kaczyńskiego, by „uwolnił Polaków od swojej prezydentury" i zrezygnował z urzędu.

Panie Januszu! Powtarza się pan. Brakuje panu oryginalności. Afrykański pomór świń pokonał wprawdzie ostatnio ministra rolnictwa i głównego lekarza weterynarii, ale na tym się skończy. Świnią nie da się zwyciężyć wyborów. A nazywając polityków PiS „knurami" sam sprowadza się pan do poziomu tych ostatnich. Pana sprawa, ale radzę przemyśleć strategię – może z dala od chlewa. Proponuję pustą lodówkę – tę, którą swego czasu jako dowód nieudolności PO pokazywało PiS. Zapewne stoi jeszcze w partyjnych magazynach...