Maciejewski: Wspólnota strachu nas zjednoczy

Twórcy serialu „Czarnobyl” jego tematem uczynili powstawania wspólnoty strachu. Być może ostatniej prawdziwej wspólnoty politycznej na jaką nas jeszcze stać.

Aktualizacja: 02.07.2019 13:41 Publikacja: 02.07.2019 13:41

Maciejewski: Wspólnota strachu nas zjednoczy

Foto: materiały prasowe

Na pierwszy rzut oka to nie mogło się udać. Wydarzenie sprzed ponad trzydziestu lat, nawet jeżeli spektakularne i nie dość jeszcze popkulturowo ograne, wydawało się za bardzo uwikłane w historyczne konteksty, żeby stać się tematem opowieści porywającej tłumy. Ale twórcy serialu „Czarnobyl” jego tematem uczynili coś innego: mechanizm powstawania wspólnoty strachu. Być może ostatniej prawdziwej wspólnoty politycznej na jaką nas jeszcze stać.

Dopiero ostatnia fala upałów nad Polską pomogła mi zrozumieć fenomen tego serialu. Poprawnego, przy odrobinie dobrej woli ze strony widza nawet wciągającego, ale nie dorastającego do hołdów wznoszonych na jego cześć. Ale wystarczyło przez kilkanaście dni odczuć ocieplenie klimatu na własnej skórze, poczytać prognozy dotyczące przesunięcia się linii brzegowej Bałtyku pod Toruń czy wyczerpania większości globalnych zasobów wody do 2050 r. i wszystko zaczynało być jasne. I nie ma najmniejszego znaczenia, że te groźby i proroctwa mogą mieć tyle samo wspólnego z prawdą co, składająca ofiarę z faktów na ołtarzu dramaturgii, fabuła „Czarnobyla”.

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Komentarze
Bogusław Chrabota: Możliwe, że polskie wojsko będzie musiało wziąć odpowiedzialność za pokój
Komentarze
Bogusław Chrabota: Repatriacja przyspieszy? W tej kwestii naprawdę jesteśmy ostatnim pokoleniem
Komentarze
W Paryżu o Donaldzie Trumpie i Ukrainie. Dokąd zmierzamy?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: J.D. Vance tym razem przesadził. Sojusznik, który zaczyna przerażać
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zmiana przy głównym stole. Trump, Putin i ten trzeci