Różnice między PO a PiS idealnie ilustruje zachowanie obu kandydatek po zakończeniu debaty. Beata Szydło pewna siebie pożegnała się ze swoją rywalką, po czym podeszła prosto do prowadzących i głównym wyjściem z dumą na twarzy szła przez szklany korytarz TVP. Później, w otoczeniu dzięsiątek wolontariuszy wygłosiła mocne przemówienie, którym podtrzymała efekt z debaty. Premier Ewa Kopacz odwrotnie, po podaniu ręki oponentce wymknęła się bocznym wyjściem i w zaułkach wąskich korytarzy odpowiadała na pytania ściśniętych dziennikarzy. Bez entuzjazmu, bez radosnego tłumu wokół niej. Nawet pytana, czy wygrała debatę, bała się potwierdzić.
I tak też wyglądała cała dyskusja, która przełomu Platformie nie przyniesie. To Ewa Kopacz musiała wyraźnie wygrać, wręć zmiażdżyć swoją rywalkę, by przywrócić swoim partyjnym kolegom nadzieje na korzystny wynik wyborów. Tego zwycięstwa zabrakło, podobnie jak zabrakło premier pewności i opanowania. Ta starcie jedynie na początku układało się remisowo i przypominało nudny mecz z piłkarskiej drugiej ligi. Z biegiem czasu przewaga Szydło rosła. Kandydatka PiS lepiej mieściła się w czasie, była spokojniejsza i pewniejsza siebie.
Obie kandydatki próbowały unikać konkretnych odpowiedzi na zadawane przez dziennikarzy pytania, ale to Szydło lepiej wytykała uniki swojej konkurentki. I wreszcie to Kopacz zaliczyła dwie najbardziej widoczne wpadki - gdy nie zorientowała się, że to ona ma zabrać głos i gdy tego głosu jej zabrakło po jednym z ataków kandydatki PiS. Szydło lepiej reagowała też na przytyki Kopacz, która - zgodnie z wielotygodniową strategią PO - starała się straszyć Kaczyńskim i samym PiS-em. Zamiast wdawać się w ryzykowną polemikę, starała się zmieniać kurs dyskusji na problemy Polaków. Dzięki temu zabiegowi to ona wyszła na osobę zajmującą się wyborcami, a premier polityczną przepychanką.
Na przewadze Szydło zaważyć mogą też kwestie czysto techniczne. Kandydatka PiS udzielając odpowiedzi patrzyła prost w kamerę, co buduje wrażenie przemawiania bezpośrednio do wyborcy. Kopacz wodziła wzrokiem - czasem spoglądała na prowadzących, czasem na notatki, rzadko w skierowaną bezpośrednio na nią kamerę.
Szydło bez większych problemów zrealizowała strategię PiS znaną już z kampanii prezydenckiej. Po pierwsze nie stracić i doprowadzić bezpiecznie prowadzenie do końca. To się udało.