W cieniu pandemii i z niepewnością, ile potrwa nauka w szkołach, Polacy ruszyli na zakupy. Z badania dla sieci Empik, które jako pierwsza poznała „Rzeczpospolita", wynika, że spadek wydatków na ten cel przewiduje tylko 13 proc. badanych. – 59 proc. rodziców deklaruje, że w tym roku na wyprawkę szkolną wyda więcej niż rok temu – mówi Monika Marianowicz, rzecznik Empiku. – 54 proc. przyznaje, że zamierza połączyć zakupy w sklepach stacjonarnych i w sieci – dodaje.
Tylko dla 22 proc. granicą budżetu na wyprawkę jest 300 zł na dziecko, jakie wypłaca państwo. 8 proc. chce wydać nawet ponad 1 tys. zł na dziecko. Co trzeci chce się zmieścić w budżecie 300–500 zł na dziecko. Zatem biorąc pod uwagę, iż jest 4,6 mln uczniów, idzie o duże pieniądze.
Ruch już się zaczął, w dużych sklepach widać ogromną, liczoną w tysiącach ofertę szkolną. Tylko Carrefour to ponad 10 tys. pozycji. – Odnotowujemy już zainteresowanie artykułami szkolnymi, które, jako że część klientów odkłada zakupy na koniec sierpnia i wrzesień, będziemy mieć w sklepach co najmniej do 20 września – podaje biuro prasowe firmy. Także w e-sklepach widać wzrost liczby klientów. – Fala zakupów rośnie z dnia na dzień. W skali tygodnia obserwujemy podwojenie liczby sprzedanych podręczników – mówi Anna Prymakowska, prezes Merlin Group.
Szczyt sezonu to koniec sierpnia oraz początek września, ale już najbliższe tygodnie upłyną pod znakiem szkolnych zakupów. – Tegoroczne zainteresowanie ofertą szkolną w sierpniu jest na niemal identycznym poziomie w porównaniu z 2019 r. – mówi Marta Dominiak, odpowiedzialna za ofertę szkolną w Biedronce.
Niepewność jednak nie zniknęła i Polacy wciąż szykują się na powtórkę scenariusza z marca, kiedy to ogłoszono zamknięcie szkół. Widać to choćby po zakupach sprzętu.