Komisarz Janusz Wojciechowski: W Ukrainie nie będziemy wspierać oligarchów

Rosja osiąga niestety swoje dwa imperialne cele. Jeden z nich to wyparcie Ukrainy z jej rynków światowych. Drugi to jest destabilizacja rynków w Europie. Rosja używa żywności jako broni, widać to dziś wyraźnie - mówi komisarz Janusz Wojciechowski.

Publikacja: 02.02.2024 15:32

Komisarz Unii Europejskiej ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski przed siedzibą Polskiej Agencji Prasow

Komisarz Unii Europejskiej ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski przed siedzibą Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie, 22 bm.

Foto: PAP/Kalbar

Jak pan ocenia nową propozycję KE przedłużenia liberalizacji handlu z Ukrainą? 

Proszę zwrócić uwagę, że do tej pory nie ma unijnej reakcji, nie ma żadnych sankcji wobec państw, które prowadziły jednostronne zakazy importu zboża z Ukrainy. Chodzi o trzy państwa, Polskę, Węgry i Słowację. Komisja Europejska nie represjonuje tych państw i nie jest to przypadkowe. Ja też opowiadam się mocno za tym, żeby dążyć do jak najlepszego porozumienia, także dwustronnego. Jeśli Ukraina nie będzie chciała skarżyć się na te porozumienia, to osiągnęliśmy cel. Obserwujemy, że Rosja osiąga niestety swoje dwa imperialne cele. Jeden z nich to wyparcie Ukrainy z jej rynków światowych. Chiny, Indie, Indonezja, Egipt – na tych rynkach Ukraina straciła połowę swojego eksportu na rzecz Rosji. Drugi efekt to jest destabilizacja rynków w Europie i związane z tym napięcia. Wiemy jak Rosja używa żywności jako broni, z tą bronią bardzo wyraźnie mamy obecnie do czynienia. Dobrym przykładem jest eksport zboża ukraińskiego, który przy blokadzie portów czarnomorskich niszczeniu tamtejszej infrastruktury jest przekierowywany na Europę i powoduje destabilizację na dużą skalę. To są niestety rosyjskie zdobycze w tej wojnie. Powinniśmy pomagać Ukrainie w taki sposób, żeby minimalizować utrwalanie tych rosyjskich zdobyczy, a więc pomagać Ukrainie w tranzycie, w transporcie do portów morskich, żeby maksymalnie dużo wyjechało poza Europę.

Czytaj więcej

Powstanie liga uranowych dżentelmenów. Rosji nie zaproszą

Jakie będą priorytety Unii Europejskiej w trakcie negocjacji akcesyjnych Ukrainy, jeśli chodzi o rolnictwo? Czy macie już państwo pomysły, jakie mają mieć warunki współpracy z naszym wspólnym rynkiem?

To wszystko będzie się działo w negocjacjach, członkostwo w UE nigdy nie jest natychmiastowe w pełnym zakresie. Są okresy przejściowe, na przykład Polska do pełnych dopłat dochodziła teoretycznie przez 10 lat, a w rzeczywistości dopiero w tym roku możemy powiedzieć, że jest już wyrównanie dopłat w Polsce do średniego poziomu unijnego. Na Ukrainie jest struktura rolnictwa w dużej mierze oligarchiczna. Te oligarchiczne gospodarstwa na pewno nie powinny korzystać z unijnych funduszy. Dlatego zastosujemy tak zwany capping, czyli obcięcie, zasadę, że jeden beneficjent nie dostaje więcej niż 100 tysięcy euro, to z pewnością powinno dotyczyć Ukrainy. Nie powinno się wspierać tak wielkich koncernów, oligarchów, którzy tam zarządzają ziemią. Potrzebne są też mechanizmy, które przynajmniej w tym okresie przejściowym będą pozwalały regulować import z Ukrainy.

Ten import zagraża głównie w produkcji roślinnej, dlatego że w produkcji zwierzęcej, pomijając drób i jajka, ale już na przykład w zakresie wołowiny, Ukraina nie jest i długo nie będzie konkurencją dla Unii Europejskiej. Produkcja zwierzęca jest niska i to Unia Europejska eksportuje tam mięso, mleko i przetwory mleczne. Duża jest przewaga eksportu nad importem, ale oczywiście to nie może być wejście na zupełnie nieograniczanych warunkach. Zwracam uwagę, że producenci na Ukrainie będą musieli spełniać wszystkie unijne normy produkcyjne, gdy Ukraina będzie członkiem UE, więc odpadnie ta słuszna zresztą obawa rolników, że będą postawieni wobec konkurencji, która nie musi spełniać tych samych standardów.

Wspomniał pan o oligarchach ukraińskich, że Komisja Europejska jest świadoma problemu i monitorujecie Państwo ich działalność. Celem otwarcia rynku unijnego dla Ukrainy było wspieranie jej gospodarki. Tymczasem są dwie wielkie firmy, które eksportują do UE drób i zboże dzięki temu otwarciu, ale same są zarejestrowane na Cyprze, płacą więc podatki nie w Ukrainie, tylko w raju podatkowym. Jak Komisja na to patrzy?

To jest przede wszystkim problem samej Ukrainy, jak ona uporządkuje swoje sprawy, ale na pewno też Komisja Europejska będzie musiała to postawić w negocjacjach. Ja w każdym razie będę to zawsze sugerował, niezależnie w jakim charakterze będę się w tej sprawie kiedykolwiek w przyszłości wypowiadać. To, jaka jest struktura własnościowa ziemi w poszczególnych krajach, to jest jednak kompetencja krajowa także w Unii Europejskiej. Unia Europejska nie decyduje, jakie mają być gospodarstwa, jakie mają być relacje między rolnikami, między właścicielami a np. dzierżawcami. To jest wszystko domena prawa krajowego, mówi o tym jasno art. 345 traktatu. Unia Europejska również nie będzie mogła narzucić tu więc jakichś rozwiązań, nikt tego nie zamierza robić. Natomiast na pewno planując różne formy pomocy, trzeba zrobić wszystko, żeby ona do żadnych oligarchów i tego typu firm nie trafiała. To można zrobić w przepisach regulujących tę pomoc. Głównym instrumentem jest capping, który w tej chwili jest dobrowolny w Unii Europejskiej. Niektóre kraje go stosują, niektóre nie. To powinien być warunek, Ukraina powinna przyjąć zobowiązanie do stosowania cappingu, jeśli wejdzie do Unii Europejskiej.

Czytaj więcej

Historyczna zima w Ukrainie. Korzystali wyłącznie z własnego gazu

Jak pan komisarz widzi udział gospodarstw towarowych w funkcjonowaniu polskiego rolnictwa? Przez ostatnie lata wsparcie było skierowane do małych i średnich gospodarstw.

Myślę, że rolnictwo potrzebuje różnego typu gospodarstw, obserwujemy obecnie znikanie małych i średnich gospodarstw rodzinnych, dlatego potrzebne jest wsparcie, żeby one pozostały. Bez małych gospodarstw nie będziemy mieli sprzedaży bezpośredniej, o krótkim łańcuchu dostaw, o dostawie świeżych towarów bezpośrednio na rynek. Duże gospodarstwa zainteresowane są dużymi kontraktami, a nie takim detalem. Potrzebne są nam małe gospodarstwa. Natomiast gospodarstwa towarowe, szczególnie produkujące na rynek, one przede wszystkim jednak korzystają z różnego rodzaju wsparcia inwestycyjnego, z drugiego filara, który jest podstawowym elementem wspierania inwestycji w gospodarstwach towarowych, które te gospodarstwa wzmacniają. Myślę, że na pewno nie można mówić o dyskryminacji tych dużych gospodarstw. Objęła je także pomoc publiczna, prawie cztery mld euro, rozdzielana w związku z wojną na Ukrainie.

Jak pan komisarz ocenia nowy rząd w Polsce, nowego ministra rolnictwa i możliwości współpracy?

Nie jest moją rolą wystawianie cenzurek, niezależnie od sympatii politycznej, którą mam. Z panem ministrem Siekierskim utrzymujemy współpracę tak, jak powinna wyglądać współpraca między komisarzem do spraw Unii Europejskiej odpowiedzialnym za rolnictwo z 27 państw członkowskich, a ministrem kraju członkowskiego w dużym, ważnym sektorze rolniczym. To jest współpraca taka, jaka powinna być i ona nawet dała się zauważyć w sprawie tego importy z Ukrainy.

Jak pan ocenia nową propozycję KE przedłużenia liberalizacji handlu z Ukrainą? 

Proszę zwrócić uwagę, że do tej pory nie ma unijnej reakcji, nie ma żadnych sankcji wobec państw, które prowadziły jednostronne zakazy importu zboża z Ukrainy. Chodzi o trzy państwa, Polskę, Węgry i Słowację. Komisja Europejska nie represjonuje tych państw i nie jest to przypadkowe. Ja też opowiadam się mocno za tym, żeby dążyć do jak najlepszego porozumienia, także dwustronnego. Jeśli Ukraina nie będzie chciała skarżyć się na te porozumienia, to osiągnęliśmy cel. Obserwujemy, że Rosja osiąga niestety swoje dwa imperialne cele. Jeden z nich to wyparcie Ukrainy z jej rynków światowych. Chiny, Indie, Indonezja, Egipt – na tych rynkach Ukraina straciła połowę swojego eksportu na rzecz Rosji. Drugi efekt to jest destabilizacja rynków w Europie i związane z tym napięcia. Wiemy jak Rosja używa żywności jako broni, z tą bronią bardzo wyraźnie mamy obecnie do czynienia. Dobrym przykładem jest eksport zboża ukraińskiego, który przy blokadzie portów czarnomorskich niszczeniu tamtejszej infrastruktury jest przekierowywany na Europę i powoduje destabilizację na dużą skalę. To są niestety rosyjskie zdobycze w tej wojnie. Powinniśmy pomagać Ukrainie w taki sposób, żeby minimalizować utrwalanie tych rosyjskich zdobyczy, a więc pomagać Ukrainie w tranzycie, w transporcie do portów morskich, żeby maksymalnie dużo wyjechało poza Europę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Alexander von zur Muehlen, Deutsche Bank: Europa potrzebuje głębszej integracji, żeby konkurować o kapitał
Gospodarka
Polska zmniejszyła dystans do Niemiec. Ile w tym zasługi UE? Jest analiza EBOR
Gospodarka
Donald Trump zdradził, co chce zrobić z imigrantami w USA
Gospodarka
Wojna nakręca korupcję w Rosji. Wiemy, ile wynosi najpopularniejsza łapówka
Gospodarka
Ilu przedsiębiorców popiera przyjęcie euro w Polsce? Są nowe wyniki badań