Ted Malloch, profesor wyznaczony przez Donalda Trumpa na nowego ambasadora USA przy UE, ujawnił, że greccy ekonomiści konsultowali się z amerykańskimi ekspertami w sprawie Grexitu. Pytali, czy Grecja mogłaby przyjąć dolara jako swoją walutę na podobnej zasadzie jak amerykańską walutę wykorzystuje Panama czy Ekwador. – Znam greckich ekonomistów, którzy odwiedzili wiodące amerykańskie think tanki i pytali w nich o to. Taki temat oczywiście denerwuje Niemców, którzy nie chcą słyszeć o podobnych ideach – stwierdził Malloch podczas wywiadu dla portalu Ekathimerini.com. Ekspert ten wyrażał wcześniej opinię, że strefa euro może nie przetrwać 18 miesięcy.
Nawet bez tego typu spekulacji atmosfera wokół Grecji robi się ciężka. Rentowność greckich obligacji dziesięcioletnich wzrosła w środę do 7,76 proc. i zbliża się do poziomu z początku lutego. Inwestorzy nieco nerwowo reagują na przeciągające się rozmowy w sprawie odblokowania kolejnej transzy z pakietu pomocowego dla Grecji. W środę w Atenach przebywał Pierre Moscovici, komisarz europejski ds. gospodarczych, który rozmawiał z premierem Aleksisem Ciprasem o ewentualnych dalszych cięciach fiskalnych, jakich musi dokonać Grecja, by dostać 7 mld euro wsparcia.
– Doszło do konwergencji w niektórych punktach, więc możemy zakończyć nasz przegląd sytuacji i iść dalej. Pozostaje do wykonania kilka małych kroków – przekonuje Moscovici.
Inwestorzy mają nadzieję, że porozumienie w tej sprawie zostanie zawarte przed spotkaniem Eurogrupy (ministrów finansów państw strefy euro), zaplanowanym na 20 lutego. Kolejne jej spotkanie ma się odbyć już po wyborach parlamentarnych w Holandii, a to oznacza, że polityczna zgoda na przyznanie Grecji pomocy finansowej może być trudniejsza do uzyskania. Już wcześniej holenderski rząd podchodził sceptycznie do wspierania finansowego Grecji, a jeśli wybory przyniosą sukces eurosceptykom, jego stanowisko się zaostrzy.
Problemem w rozmowach z Grecją jest niechęć jej rządu do wdrażania dodatkowych cięć fiskalnych. Według przecieków miałyby one sięgnąć 2 proc. PKB. Rząd Ciprasa wskazuje jednak, że mogą one tylko zaszkodzić greckiej gospodarce, która w IV kwartale niespodziewanie skurczyła się o 0,4 proc. Mimo wyraźnego pogorszenia koniunktury gospodarczej w końcówce roku Grecji udało się wypracować nadwyżkę pierwotną w budżecie (czyli nieuwzględniającą kosztów obsługi długu), wartą aż 2,3 proc. PKB, gdy docelowo miała ona wynieść 0,5 proc. PKB. Komisja Europejska spodziewa się, że sięgnie ona w tym roku 3,8 proc. PKB. Jednakże Międzynarodowy Fundusz Walutowy wskazuje, że w średnim terminie Grecja może mieć problem z osiągnięciem nadwyżki wynoszącej 1,5 proc. PKB i ostrzega, że bez poważnej redukcji zadłużenia, kryzys może znów za jakiś czas uderzyć w Grecję. Europejscy rządowi wierzyciele Aten nie chcą się jednak zgodzić na postulowaną przez MFW restrukturyzację długu.