– Przypomnijmy sobie, że w 1998 r. baryłka ropy kosztowała 8,5 dol., a potem cena rosła aż do 120 dol. A teraz już pół roku jest po 30 dol. i nic się nie wydarzyło. Musimy się do tego przyzwyczaić i to na długo. Musimy nauczyć się żyć w nowych realiach i mamy możliwości, by pokonać kryzys – uspokajał Kazachów prezydent Nursułtan Nazarbajew podczas zakończonego w weekend zjazdu partii rządzącej Nur Otan.
Trudno jednak o spokój, jeżeli w cztery i pół miesiąca miesiąca narodowy pieniądz (tenge) stracił na wartości 80,5 proc. W piątek dolar był w Astanie po 365,23 tenge, podczas gdy 19 sierpnia kosztował 188,38 tenge.
Tak jak pieniądz szybko tracił, tak szybko rosły inwestycje Kazachów w dolary. W 2015 r. kupili oni 17 mld dol., podczas gdy w tym czasie sprzedali w bankach i kantorach tylko 9,3 mld dol.
Ludzie wierzą już tylko w zachodnie waluty, bo decyzje banku centralnego oraz rządu były chybione i doprowadziły do chaosu w kraju. W lutym 2014 r. bank centralny zdewaluował tenge o 19 proc. Tłumaczył to chęcią stabilizacji rynku i wsparcia eksportu.
Decyzja była zaskoczeniem. W handlu nastąpiły gwałtowne skoki cen nawet o 25 proc. Nie działały kantory, salony samochodowe i e-sklepy. Ludzie próbowali kupić waluty. Banki wprowadziły ograniczenia w sprzedaży do 200–500 dol. na osobę. W kwietniu 2014 r. do dymisji podał się rząd. Cały rok zakończył się wzrostem PKB o 4,3 proc. Wkrótce jednak jego tempo spadło. Bank Światowy spodziewał się w 2015 r. 1,3 proc., ale po 11 miesiącach przemysł Kazachstanu znalazł się na minusie (-1,6 proc.) po raz pierwszy od wielu lat.