Wyczekiwanie — tym słowem można najkrócej opisać przebieg pierwszej części wtorkowych notowań na GPW. WIG20 na razie ma problem z obraniem kierunku. Wskaźnik ten był na symbolicznym minusie przed godz. 12.00. Nieco lepiej wyglądało to w przypadku średnich i małych spółek, które notują wzrosty. I w tym przypadku ciężko jednak mówić o hurraoptymizmie.
Niewielkie zmiany widzieliśmy wczoraj też na rynku amerykańskim. S&P 500 spada 0,1 proc., zaś Nasdaq zniżkował o 0,4 proc. I w tym przypadku można więc mówić o oczekiwaniu. Na co tak czekają rynki? O ile wczoraj kalendarz makroekonomiczny raczej nie rozpieszczał, tak dzisiaj numerem jeden jest odczyt inflacji ze Stanów Zjednoczonych.
Czytaj więcej
Pierwsza część dnia na rynku walutowym upływa w spokojnej atmosferze. W drugiej połowie może się to jednak zmienić.
- Głównym punktem w dzisiejszym kalendarzu makroekonomicznym, jak i całego tygodnia, będzie publikacja lutowych danych o inflacji w USA. Potwierdzenie nasilenia się presji cenowej w Stanach Zjednoczonych na początku roku może ponownie odsunąć w czasie moment pierwszej obniżki stóp procentowych za oceanem. Z drugiej strony słabsze piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, mogą zrównoważyć powyższe oczekiwania. W każdym razie do popołudniowego odczytu handel na rynkach może charakteryzować się mniejszą zmiennością - wskazuje Adam Anioł, analityk BM BNP Paribas.
Działo się na rynkach azjatyckich. Błyszczał m.in. Hang Seng, który zanotował ponad 3 — proc. wzrost. Zwyżkową sesję ma także za sobą Kospi. Ten urósł prawie 0,8 proc. Słabiej tym razem wypadł Nikkei225, który stracił symboliczne 0,06 proc.