Pod koniec marca Komisja Europejska zablokowała fuzję Londyńskiej Giełdy Papierów Wartościowych (LSE) z Giełdą Niemiecką (Deutsche Boerse), która i tak wisiała na włosku po decyzji Brytyjczyków, aby wystąpić z UE. W 2014 r. zakończyły się rozmowy w sprawie połączenia warszawskiej giełdy z wiedeńską. Czy to już koniec konsolidacji giełd w Europie? Czy samodzielne, lokalne giełdy przetrwają?
W porównaniu do USA, europejski rynek giełdowy jest wciąż rozdrobniony i konsolidacja jest mu potrzebna. Fuzja LSE i Deutsche Boerse była okazją, aby stworzyć w Europie naprawdę silnego operatora giełd. Gdyby do niej doszło, krajobraz giełdowy mocno by się zmienił. Konsolidacja jest jednak nadal możliwa. Wiadomo, że Euronext (operator parkietów w Paryżu, Amsterdamie, Brukseli i Lizbonie, do 2014 r. część grupy NYSE-Euronext, obecnie niezależny – red.) rozgląda się za partnerem. My jednak jesteśmy giełdą niezależną i czujemy się z tym komfortowo. Wynika to częściowo z tego, że zajmujemy pewną niszę, specjalizujemy się w obrocie obligacjami.
Jaka jest strategia Luksemburskiej Giełdy Papierów Wartościowych (LuxSE) w kontekście Brexitu? Będziecie próbowali ściągać do siebie część emitentów, którzy z jakichś powodów będą woleli, aby ich instrumenty były notowane w UE?
Mogę potwierdzić, że regularnie dostajemy od emitentów zapytania o to, jakie warunki trzeba spełnić, aby przenieść notowania z Londynu do Luksemburga. Nie zamierzamy jednak aktywnie „łowić" emitentów w Wielkiej Brytanii. Nie ma takiej potrzeby: wszyscy zainteresowani wiedzą, jaka jest charakterystyka giełdy luksemburskiej, jakie mamy kompetencje. To samo dotyczy Luksemburga jako ważnego centrum finansowego i dlatego nie zamierzamy agresywnie zabiegać o to, żeby instytucje finansowe przenosiły swoje siedziby z City do nas. Jeśli część z nich się na to zdecyduje, będziemy się oczywiście cieszyć, ale nie zmieni to faktu, że Brexit to gra, w której będą tylko przegrani. Zwycięzców nie będzie. Na pewno nie będzie nim Londyn, ale Luksemburg też nie. Proszę pamiętać, że Londyn był w UE sojusznikiem Luksemburga w wielu sprawach związanych z sektorem finansowym, z rynkami. Teraz ważne jest to, żeby ograniczyć straty do minimum. Luksemburg, Warszawa i wszystkie inne europejskie centra finansowe mają tu wspólny interes: musimy zapobiec odpływowi biznesu z Londynu do Singapuru, Hongkongu czy innych pozaeuropejskich ośrodków.
Luksemburska giełda większość przychodów uzyskuje z obrotu obligacjami, a nie akcjami. Na tle USA, w Europie rynek obligacji spółek jest wciąż słabo rozwinięty, ale przez jakiś czas wydawało się, że kryzys finansowy to zmieni. Wielu ekspertów twierdziło, że firmy, które straciły dostęp do kredytów bankowych, będą szukały funduszy na rynku kapitałowym. Tak się rzeczywiście stało?