Przez długą część wtorkowej sesji wydawało się, że jesteśmy skazani na wyraźną przecenę, a WIG20 zjedzie poniżej psychologicznego poziomu 1900 pkt. Bykom udało się jednak wrócić z dalekiej podróży. Nie tylko obroniony został wspomniany wcześniej poziom 1900 pkt. Indeksowi największych spółek udało się także odrobić znaczną część strat.
Sam start notowań to było klasyczne przeciąganie liny. W pierwszych minutach, popyt i podaż stały w blokach startowych czekając na sygnał do działania. Pierwsze z marazmu wyrwały się niedźwiedzie. Ich atak był błyskawiczny i niezwykle skuteczny. WIG20 już w pierwszej godzinie notowań zjechał ponad 1 proc. pod kreskę. Problemem była przede wszystkim słaba postawa spółek paliwowych, które były mocno przeceniane w ślad za mocnymi spadkami na rynku ropy naftowej. Nie pomagała też postawa innych, europejskich rynków wschodzących. Te również wyraźnie spadały. Na największych europejskich parkietach też przeważał kolor czerwony, chociaż nie świecił on tak mocno jak na GPW. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 traciły około 0,5 proc.