Pierwsza w tym tygodniu sesja na warszawskiej giełdzie należała do tych z kategorii niemrawych. W poniedziałek wróciły stare problemy GPW. Znowu więc byliśmy świadkami stosunkowo niedużej zmienności oraz niewielkiej aktywności inwestorów. Skończyło się na tym, że WIG20 zakończył dzień symbolicznie pod kreską, a obroty z trudem przekroczyły poziom 600 mln zł. Czy dzisiaj będziemy świadkami większych atrakcji?
Początek wtorkowej sesji nie napawa optymizmem. WIG20 rozpoczął dzień od przeceny, która po kilku minutach od startu wynosiła 0,4 proc. Oczywiście dzień jeszcze nie jest stracony, szczególnie, że zazwyczaj w drugiej części dnia dzieje się dużo więcej. Warto więc śledzić rozwój zdarzeń.
Do udanych ciężko jest zaliczyć wczorajszą sesją na Wall Street. Co prawda Dow Jones Industrial oraz S&P500 prezentowały się jeszcze nie najgorzej, pierwszy z tych indeksów zakończył nawet dzień na nieznacznym plusie, ale cieniem na notowaniach kładzie się zachowanie indeksu Nasdaq. Ten stracił aż 1,6 proc.
Kolor czerwony przeważał też podczas azjatyckiej części notowań. Nikkei225 zaliczył symboliczny spadek. Wyniósł on bowiem zaledwie 0,01 proc. Dużo słabiej radził sobie natomiast Shanghai Composite, które tuż przed zamknięciem notowań tracił ponad 1 proc.
Dzisiaj kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza inwestorów. Brakuje publikacji, który mogłyby mieć znaczący wpływ na rynek. Wczorajsza sesja pokazała jednak, że nawet jednak liczne odczyty makro nie są gwarantem większy atrakcji. Otwartym więc pozostaje pytanie, jak ciszę informacyjną wykorzystają inwestorzy.