W 2018 r. oddano do użytku 184 tys. mieszkań, co oznacza wzrost o ponad 3 proc. w stosunku do roku 2017. Czy ten dobry trend się utrzyma? Zastanawiali się nad tym uczestnicy debaty „Rynek nieruchomości mieszkaniowych, koniunktura, trendy i perspektywa 2020".
Deweloperzy przyznają, że sprzedaż idzie nieźle, choć oczekiwania klientów rosną. – To był najlepszy sierpień w historii naszej firmy. Sprzedaliśmy około 300 mieszkań, a przecież okres wakacyjny nie sprzyja takim transakcjom – powiedziała Iwona Sroka, członek zarządu Murapolu SA.
Czy jednak dobre wyniki sprzedaży przy systematycznie rosnących cenach mieszkań nie są zjawiskiem „bańki spekulacyjnej"? Zdarzało się już bowiem na rynku mieszkaniowym, że boom był sztucznie wywołany przez osoby kupujące nieruchomości, by je potem szybko z zyskiem odsprzedać. Uczestnicy debaty zauważają, że dziś sytuacja jest inna niż np. w roku 2008, gdy miało miejsce podobne zjawisko. Wskazują kilka powodów. – Wzrost cen mieszkań to efekt stale drożejących gruntów, materiałów budowlanych i robocizny – zauważyła Paulina Marcinek, menedżer w dziale doradztwa rynku nieruchomości firmy EY. – Dziś wartość terenu budowlanego to około 20 proc. wartości mieszkania, a jeszcze kilka lat temu było to 5–7 proc. – dodał Tomasz Sujak, członek zarządu wrocławskiego dewelopera Archicom SA.
Zdaniem uczestników debaty mocne podstawy rynku wynikają też z tego, że w większości mieszkania kupowane są raczej po to, by w nich mieszkać albo je wynajmować, a nie dla spekulacji. Jak podaje Paulina Marcinek, wciąż da się zauważyć niedobór mieszkań, bo w Polsce na tysiąc obywateli przypada obecnie 380 mieszkań, a w całej UE ten wskaźnik wynosi średnio 450.
Inna przyczyna boomu to zdaniem Iwony Sroki atrakcyjność mieszkań jako trwałej lokaty kapitału. – To efekt niskich stóp procentowych i słabych wyników giełdy. Zresztą mimo rosnących cen mieszkania stają się relatywnie bardziej dostępne niż kiedyś. – W 2008 roku na 50-metrowe mieszkanie trzeba było wydać 187 średnich pensji, a dziś około 100 – zauważyła Sroka.