Przed jakimi wyzwaniami stoi dziś polska hematoonkologia?
Wychodzimy z długu zdrowotnego, który był związany z gorszą dostępnością do specjalistów podczas pandemii koronawirusa. To, co nazywamy odwracaniem piramidy świadczeń, bardzo dobrze odnosi się do obszaru hematologii; mamy dostęp do innowacyjnych terapii, które ratują pacjentów, a także takich, które przedłużają życie, ale chcielibyśmy, żeby pacjent był najpierw precyzyjnie diagnozowany, a dopiero później właściwie leczony. Sam proces wydawania decyzji refundacyjnych w Polsce w ostatnich latach przyspieszył i nie musimy się już wstydzić przed naszymi zachodnimi sąsiadami, jeżeli chodzi o dostępność do leków. Nadal jednak mamy wiele do nadrobienia w ujęciu systemowym, tak aby nowoczesne terapie, które są już dostępne w Polsce, trafiały do pacjentów w odpowiednim czasie. Wymaga to oczywiście większych nakładów – zarówno finansowych, jak i związanych z budowaniem świadomości społecznej. Tutaj ogromną rolę mają do odegrania również media. Przypominamy hasło: morfologia co najmniej raz do roku. Objawy ogólne, nietypowe, przedłużające się infekcje, gorączki bez przyczyny czy nieuzasadnione chudnięcie – wszystko to na pewnym etapie powinno pobudzać naszą świadomość onkologiczną.
Czy w przypadku hematoonkologii można wskazać na grupy ryzyka, w przypadku których wskazane są częstsze badania?
Nowotwory hematologiczne są nowotworami niezawinionymi; występują przypadkowo. Nie ma w ich przypadku klasycznej profilaktyki, jak w nowotworach litych, ale kluczowa jest wczesna diagnostyka. Natomiast rzeczywiście identyfikujemy pewne grupy pacjentów obciążonych większym ryzykiem, np. tam, gdzie w rodzinie występowały choroby nowotworowe, niekoniecznie hematologiczne. W takich grupach ryzyko zachorowania na nowotwory krwi jest wyższe. Warto tu odnieść się do programu „Profilaktyka 40+”, który okazał się bardzo korzystny w zakresie wykrywania chorób hematologicznych. Wielu moich pacjentów z czerwienicą czy nadpłytkowością przyznało, że nigdy nie zrobiliby morfologii, gdyby nie darmowe badanie w ramach pakietu. Dlatego morfologia wykonywana raz w roku jest szczególnie wskazana, zwłaszcza po 40. roku życia. To proste i niedrogie badanie.
Należy też pamiętać, że nowotwory hematologiczne najczęściej pojawiają się u osób powyżej 60. roku życia. Wszystko, co nietypowe w stanie zdrowia, powinno skłaniać takie osoby do wykonania morfologii. Z drugiej strony nie jest tak, że każda nieprawidłowość w morfologii będzie powodem natychmiastowej konsultacji specjalistycznej. Trzeba pamiętać, że wiele odchyleń w wynikach krwi wiąże się z infekcjami lub przejściowymi zaburzeniami i nie ma związku z nowotworem. Dlatego tak ważna jest obserwacja dynamiki zmian. Jeśli w morfologii pojawia się nieprawidłowość, lekarz rodzinny powinien ją ocenić i zlecić powtórne badanie. Jeżeli kolejny wynik jest prawidłowy – nie ma powodu do niepokoju. Natomiast gdy nieprawidłowości się pogłębiają i nie znajdujemy ich przyczyny, wówczas należy skierować pacjenta do hematologa i przeprowadzić szczegółową weryfikację.
Wspomniał pan wcześniej o poprawiającym się dostępie do innowacyjnych metod leczenia w Polsce; w tym kontekście wiele się mówi o terapiach określonych w czasie, a także o tych podawanych w formie podskórnej. Jakie znaczenie mają tego rodzaju rozwiązania? Czy przynoszą one konkretne korzyści dla systemu ochrony zdrowia oraz dla pacjentów?
Terapie te rozpatrujemy przede wszystkim z perspektywy pacjenta. Dla chorego ogromnym ułatwieniem jest możliwość leczenia w formie podskórnej albo terapia ograniczona w czasie. Dzięki temu pacjent może krócej pozostawać w trakcie aktywnego leczenia, a następnie funkcjonować przez wiele miesięcy, a nawet lat bez konieczności jego kontynuacji – wystarczy jedynie kontrola. Choć choroba nadal istnieje, pacjent zyskuje komfort i poczucie normalności. Z perspektywy systemowej patrzymy jednak szerzej. Jako hematolog widzę, że kluczowe znaczenie ma racjonalne wykorzystanie kadr medycznych, których – jak wiadomo – brakuje również w naszej dziedzinie. Jeżeli możemy podać leczenie w poradni, zamiast hospitalizować chorego i angażować całą infrastrukturę szpitalną, izbę przyjęć, personel pielęgniarski i lekarski, jest to niewątpliwa korzyść dla systemu. Po zakończeniu leczenia pacjent wymaga jedynie kontroli, podczas gdy terapie podawane w sposób ciągły stale obciążają zasoby systemowe. To również ogromne ułatwienie.
Forum Ekonomiczne jest dobrym miejscem, aby podjąć dyskusję o tym, które terapie są pożądane także z punktu widzenia systemowego. Wszystkie rozwiązania, które są bliżej pacjenta – mniej inwazyjne, bardziej komfortowe – są korzystne zarówno dla niego, jak i dla systemu ochrony zdrowia. Co więcej, terapie te „zwalniają miejsce” dla pacjentów wymagających hospitalizacji, ponieważ coraz częściej możemy je bezpiecznie przesuwać do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Pacjent pozostaje skutecznie leczony, a jednocześnie jest mniej narażony na powikłania, szczególnie infekcyjne. Jeśli chory przychodzi jedynie na chwilę po podanie leku podskórnego, zamiast otrzymywać lek dożylny wymagający hospitalizacji, jego kontakt z innymi pacjentami czy personelem medycznym jest znacznie mniejszy. To oczywista i bardzo ważna korzyść.