Po co oszczędzać, skoro można pożyczyć

W styczniu drugi miesiąc z rzędu kurczyły się środki zgromadzone przez gospodarstwa domowe na rachunkach terminowych w bankach. To prawdopodobnie efekt wzrostu inflacji przy niezmienionych stopach procentowych.

Aktualizacja: 24.02.2020 15:06 Publikacja: 24.02.2020 15:00

Po co oszczędzać, skoro można pożyczyć

Foto: Adobe Stock

Jak wynika z opublikowanych w poniedziałek przez Narodowy Bank Polski danych, na koniec stycznia Polacy mieli w bankach 826,6 mld zł, o 9 proc. więcej niż przed rokiem. Zdecydowana większość tych środków znajdowała się na rachunkach bieżących, który stan zwiększył się o niemal 17 proc. rok do roku. To odzwierciedlenie szybkiego wciąż wzrostu dochodów gospodarstw domowych z pracy i świadczeń socjalnych. 

Jednocześnie środki zgromadzone przez gospodarstwa domowe na rachunkach terminowych stopniały o 2,7 proc. rok do roku, do niespełna 292 mld zł. Oszczędności na lokatach kurczyły się też w grudniu, a wcześniej nieprzerwanie od początku 2017 r. do listopada 2018 r. W obu przypadkach można to powiązać z ujemnymi w ujęciu realnym (czyli po uwzględnieniu inflacji) stopami procentowymi.

Wśród depozytów terminowych wyraźnie wyróżniają się jednak te o zapadalności przewyższającej dwa lata. Wartość oszczędności zgromadzonych na takich lokatach stale rośnie, a w styczniu zwiększyła się o 19,9 proc. rok do roku, najbardziej od maja 2017 r.

- W naszym scenariuszu makroekonomicznym zakładamy rosnącą skłonność gospodarstw domowych do oszczędzania w następstwie wyhamowania poprawy sytuacji na rynku pracy. W wynikach badań koniunktury słabsze nastroje gospodarstw domowych już widać. Dane dotyczące środków na lokatach wpisują się w scenariusz budowania przez gospodarstwa domowe oszczędności na czarną godzinę – zauważa Jakub Olipra, ekonomista z banku Credit Agricole. - Lokaty na dłuższy okres charakteryzują się wyższym oprocentowaniem, co w warunkach rekordowo niskich realnych stóp procentowych w jakimś stopniu pozwala ograniczyć realną utratę wartości oszczędności – dodaje.

W niektórych bankach, szczególnie małych, oprocentowanie trzyletnich lokat dochodzi do 3 proc., podczas gdy z danych NBP wynika, że przeciętnie oprocentowanie depozytów terminowych to zaledwie 1,4 proc. Dla porównania, inflacja w styczniu wynosiła w Polsce 4,4 proc., najwięcej od ośmiu lat. To oznacza, że obecnie nawet najbardziej atrakcyjne lokat nie chronią oszczędności przed utratą siły nabywczej.

Ujemne w ujęciu realnym stopy procentowe zachęcają natomiast do zaciągania kredytów. W styczniu, jak wynika z poniedziałkowych danych NBP, zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu złotowych kredytów na nieruchomości zwiększyło się o 12,4 proc. rok do roku, po 12,3 proc. w grudniu. Nie licząc października ub.r., który był pod tym względem podobny, zobowiązania Polaków z tytułu kredytów hipotecznych rosną najszybciej od połowy 2015 r.

Pewną niespodzianką jest to, że spada dynamika kredytów konsumpcyjnych. Zobowiązania gospodarstw domowych z tytułu takich pożyczek wzrosły w styczniu o 8,2 proc. rok do roku, po 8,4 proc. w grudniu. To najsłabszy wynik od maja 2018 r. To może oznaczać, że wbrew oczekiwaniom wielu ekonomistów, gospodarstwa domowe nie sięgają po kredyt, aby podtrzymać dynamikę swoich wydatków w warunkach hamowania wzrostu realnych dochodów.

Zdaniem Piotra Bartkiewicza, ekonomisty z mBanku, kredyt konsumpcyjny odgrywa jednak niewielką i mniej więcej stałą w czasie rolę w finansowaniu wydatków. – Wygładzanie konsumpcji w niewielkim stopniu odbywa się poprzez kredyt, raczej poprzez oszczędności zgromadzone na depozytach – tłumaczy.


Dane dotyczące depozytów i kredytów to część statystyki dotyczącej podaży pieniądza. Jak wynika z danych NBP w styczniu podaż pieniądza M3 (agregat ten obejmuje gotówkę w obiegu oraz depozyty bieżące i lokaty o terminie zapadalności do dwóch lat zarówno gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw) wzrosła o 9,3 proc. rok do roku, po 8,3 proc. w grudniu. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści spodziewali się przeciętnie odczytu na poziomie 8,8 proc. w czerwcu o 9,5 proc. rok do roku, po 9,9 proc. w maju. To wynik słabszy od ekonomistów ankietowanych przez „Rzeczpospolitą”, którzy przeciętnie oczekiwali odczytu na poziomie 10,2 proc.

Jak wynika z opublikowanych w poniedziałek przez Narodowy Bank Polski danych, na koniec stycznia Polacy mieli w bankach 826,6 mld zł, o 9 proc. więcej niż przed rokiem. Zdecydowana większość tych środków znajdowała się na rachunkach bieżących, który stan zwiększył się o niemal 17 proc. rok do roku. To odzwierciedlenie szybkiego wciąż wzrostu dochodów gospodarstw domowych z pracy i świadczeń socjalnych. 

Jednocześnie środki zgromadzone przez gospodarstwa domowe na rachunkach terminowych stopniały o 2,7 proc. rok do roku, do niespełna 292 mld zł. Oszczędności na lokatach kurczyły się też w grudniu, a wcześniej nieprzerwanie od początku 2017 r. do listopada 2018 r. W obu przypadkach można to powiązać z ujemnymi w ujęciu realnym (czyli po uwzględnieniu inflacji) stopami procentowymi.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej