Od września trwa hossa na rynku bibliofilskim. Kilka dni temu na aukcji w Krakowskim Antykwariacie Naukowym (www.antkrak.krakow.pl) za 10,7 tys. zł sprzedano pierwsze wydanie „Pana Tadeusza” (cena wyw. 6 tys. zł). W minionych latach pierwsza edycja, zależnie od stanu, osiągała cenę średnio ok. 3 – 5 tys. zł. W kwietniu tego roku bardzo ładny egzemplarz w tej samej firmie sprzedano za 8,5 tys. zł. Gdyby na ostatniej aukcji wystawiono również tak bardzo ładny egzemplarz, to zdaniem obserwatorów licytacji osiągnąłby cenę nawet rzędu 15 tys. zł, bo o książkę biło się kilku klientów.
Komentuje Wiesław Dreas z Bydgoskiego Antykwariatu Naukowego: – Na rynek wchodzą młodzi kolekcjonerzy o zdecydowanie większych możliwościach finansowych niż bibliofile z czasów PRL. Młodzi zbieracze wiedzą, że pierwsze wydanie „Pana Tadeusza” to dobra lokata, bo kolejne pokolenia zamożnych Polaków będą chciały mieć tę edycję na półce. Nie wierzę, żeby wszyscy nabywcy od razu czytali „Pana Tadeusza”, ale ta książka i ta edycja nobilitują zamożny dom. Po prostu Polacy chcą mieć tę książkę!
Na wspomnianej aukcji olejny obrazek (33 na 25 cm) namalowany przez poetę Cypriana Norwida Ossolineum kupiło za rekordowo wysoką cenę wywoławczą (120 tys. zł). Wysoko licytowano również inne pierwsze wydania Mickiewicza. Za 4,6 tys. zł (wyw. 1,8 tys. zł) kupiono „Podkowę na progu”, poemat Emila Zegadłowicza wydany w 1932 roku we Florencji przez bibliofilską oficynę Tyszkiewiczów. Tak jak przewidywaliśmy, na tej aukcji doceniono książki piękne i rzadkie. Tu nakład wynosi zaledwie 100 egzemplarzy. Do 460 zł (150 zł) wylicytowano biblię kolekcjonerów, za jaką uznawana jest książka „Pegaz dęba”, napisana przez wybitnego kolekcjonera i poetę Juliana Tuwima, wydana w 1950 roku.
Ku pokrzepieniu serc niezamożnych nabywców przypomnijmy, że nawet na aukcjach trafiają się okazje. W Krakowie ktoś tanio za cenę wywoławczą (120 zł) kupił poemat Zegadłowicza „Gody pasterskie” wydany w nakładzie 500 egz. w 1925 roku. Egzemplarz jest wyjątkowym rarytasem, bo jest nie rozcięty, a więc przez nikogo nie czytany! Nabywca raczej nie rozetnie kartek, bo ten biały kruczek straciłby wtedy ok. 50 proc. wartości kolekcjonerskiej.
Od września odbyły się już cztery aukcje bibliofilskie. Ich wyniki są rozproszone, trudno je poznać i wyciągnąć z nich wnioski, ponieważ antykwariaty nie przekazują ich do popularnego portalu o handlu antykami (www.artinfo.pl). Przed nami w tym roku jeszcze dwie liczące się aukcje książek, grafik i map. Najbliższą zorganizuje 17 listopada stołeczny antykwariat TOM. Jak zwykle zaproponuje modny temat – gospodarstwo domowe, w tym przede wszystkim pszczelarstwo i łowiectwo. Tematyka ta interesuje zwłaszcza nabywców dworów lub majątków ziemskich, którzy starają się kontynuować dawny obyczaj. Na gwiazdkowe prezenty nadaje się kilkadziesiąt książek kucharskich z końca XIX wieku i okresu międzywojennego w cenach wywoławczych od 45 do 300 zł. Wiele osób zbiera „Katalogi zabytków sztuki w Polsce”. TOM oferuje 100 zeszytów (w tym najdawniejsze z lat 50.), licytacja każdego z nich rozpocznie się od 35 zł. Po 45 zł zapłacimy za pierwsze wydania największych powojennych poetów, ich tomiki z lat 50. lub 70. XX wieku.