Dwukrotnie „Rz” pisała już o obawach funduszy emerytalnych związanych z tym, że OFE Pocztylion wykorzystuje informacje, do których inni konkurenci nie mają dostępu. Chodzi o to, że listonosze najpierw dostarczają listy z ZUS osobom, które przed losowaniem mają wybrać fundusz. Następnie ci, którzy są równocześnie akwizytorami Pocztyliona, docierają do nich z umową przystąpienia do funduszu. Po naszej pierwszej publikacji sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego (KNF). Po tym, co opowiadają nam listonosze, sprawa nabiera nowych rumieńców.
– Dostaliśmy wszyscy od naczelnika nakaz spisywania nazwisk i adresów z listów, które są wysyłane przez ZUS i docierają do adresatów między 10 a 15 grudnia. Mają one charakterystyczne zielone logo ZUS i są wysyłane z Warszawy. Każdy z nas ma takich listów do kilkudziesięciu. Adresy te trafiają następnie do naczelnika i on rozdaje je tym listonoszom, którzy są akwizytorami Pocztyliona – mówi „Rz” jeden z listonoszy, który z obawy przed utratą pracy woli pozostać anonimowy. – Już drugi raz dostaliśmy taki nakaz. To samo było w ramach Letniej Akcji Pocztyliona, jak była nazywana, między 10 a 15 czerwca. Wcześniej nie było takich sytuacji.
Zdaniem naszych rozmówców, jeśli to prawda, oznacza to nie tylko nierówną konkurencję między funduszami, ale i łamanie przepisów ustawy o ochronie danych osobowych. – Będziemy wyjaśniać to z PTE. Taka praktyka na pierwszy rzut oka wydaje się naganna – przyznaje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Ale zaznacza, że informacje te należy potwierdzić.
Co ciekawe, każdy listonosz-akwizytor jest rozliczany z tego, czy dotarł do osób, których adresy zostały mu przekazane. – Musi wytłumaczyć, ile razy dzwonił, czy był u danej osoby i dlaczego nie udało się spotkać z nią i zapisać do funduszu. To dodatkowe obciążenie, z którego listonosze nie są zadowoleni. Dawno temu zostali akwizytorami, zapisali do funduszu kolegów oraz rodzinę i zapomnieli o wszystkim – mówi nasz informator. Czy ta akcja dotyczy tylko tego jednego urzędu? Z naszych informacji wynika, że niekoniecznie. Widać to, gdy czyta się artykuły z gazetki Poczty Polskiej na temat sukcesów tzw. Letniej Akcji Pocztyliona. Najlepiej obrazują to jednak efekty. Przed losowaniem w lipcu Pocztylion wykazał się zaskakującą skutecznością. Opanował aż 17 proc. rynku (ok. 24 tys. osób), gdy w czerwcu miał zaledwie 8 proc. (1,6 tys.). Zwykle udział Pocztyliona w sprzedaży na rynku pierwotnym oscyluje między 1 a 2 proc. Wcześniej przed losowaniami rósł, podobnie jak większości OFE, maksymalnie do 4 proc.
– To, że fundusz nie był wcześniej aktywny, wcale nie było dobrą sytuacją. Nowy prezes stara się zrobić wszystko, co może, w celu podniesienia sprzedaży i w ramach istniejącego prawa. Jestem o tym przekonany – uważa Jan Emeryk Rościszewski, członek rady nadzorczej Pocztylion-Arka PTE i prezes towarzystwa Cardif. Jego zdaniem mogły się zdarzyć jedynie jakieś lokalne incydenty, ale na pewno nie ma mowy o masowej akcji.